Powraca sprawa Tomasza Grygucia. Stanie przed komisją ds. rosyjskich wpływów?

Powraca sprawa Tomasza Grygucia. Stanie przed komisją ds. rosyjskich wpływów?

Dodano: 
Tomasz Gryguć
Tomasz Gryguć Źródło: YouTube / @tomaszgryguc
Tomasz Gryguć, znany szerzej jako Pan Nikt, może stanąć przed komisją ds. badania rosyjskich wpływów – uważa szereg publicystów. Gryguć jest znany ze skrajnie antyukraińskich wypowiedzi. W przeszłości jednak pracował w Orlenie i miał doradzać PO.

W środę nagłe zainteresowanie wzbudziła sprawa Tomasza Grygucia. O tzw. Panie Nikt (pseudonim, pod którym Gryguć publikuje swoje książki) rozpisuje się szereg publicystów, komentatorów oraz polityków. Część z nich zastanawia się, czy kontrowersyjny pr-owiec i pisarz stanie przed komisją ds. badania rosyjskich wpływów w polskim życiu publicznym. Inni natomiast zawracają uwagę, że Gryguć w przeszłości był związany z Platformą Obywatelską.

Kim jest Gryguć?

Po ukończeniu polonistyki na UW Gryguć związał się z dziennikarstwem i branżą PR. W 2005 roku zbliżył się do środowiska Platformy Obywatelskiej (m.in. był autorem hasła Jana Rokity „premier z Krakowa”). Jak pisał "Newsweek" w 2010 roku, to właśnie Gryguć miał wprowadzić do PO Igora Ostachowicza.

Następnie podjął pracę w firmie Action, której prezesem był Jacek Krawiec. Trzy lata później w 2008 r. wspólnie trafili do Orlenu. Krawiec został prezesem koncernu, gdzie objął funkcję dyrektora Biura Komunikacji Korporacyjnej Orlen. Po 2015 roku związał się z Grzegorzem Braunem. Wtedy też zaczął publikować pod pseudonimem Pan Nikt (książki Aion, Popioły, Uczta).

Obecnie Gryguć jest zagorzałym zwolennikiem Władimira Putina – popiera rosyjską inwazję na Ukrainę, jeździ na Białoruś, a w rozmowach z białoruskimi mediami powiela tezy rosyjskiej propagandy. W jednym z nagrań Gryguć wprost przyznaje, że marzy o nuklearnym nalocie na Ukrainę.

– Dziwię się, ze Rosja jeszcze nie zbombardowała tego Kijowa i tej całej Ukrainy pociskami nuklearnymi. Myślę, że to na zdrowie wielu państwom, wielu ludziom by wyszło, taka nuklearna zagłada nad Dnieprem. Otrzeźwiłoby to i wyrównałyby teren i przeszkodziłoby wielu graczom taka układanka, takie masowe uderzenie pociskami nuklearnymi na Ukrainę. Niestety można sobie tylko pomarzyć – mówił Gryguć.

Komisja zajmie się Gryguciem?

Ustawa o Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022 została przyjęta przez Sejm w ubiegły piątek (Izba niższa odrzuciła senackie weto do ustawy).

W poniedziałek ustawę podpisał prezydent Andrzej Duda i skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej. Oznacza to, że ustawa wejdzie w życie i będzie czekać na opinię TK. Ustawa została opublikowana w Dzienniku Ustaw we wtorek, a od środy stała się obowiązującym prawem.

Teraz część polityków PiS oraz niektórzy dziennikarze popierający utworzenie komisji zastanawiają się, czy Gryguć nie zostanie przez nią wewzwany.

– Mówimy o polityki, który robił kampanie wyborcze dla PO, który za PO zarabiał duże pieniądze w Spółkach Skarbu Państwa odpowiadając za strategiczne, energetyczne decyzje – mówił poseł Zbigniew Girzyński (Polskie Sprawy).

– Od 200 lat ciągle się nam nie udaje tego zrobić, a to limituje wyjście z innych pułapek. Naprawę w końcu należy przeprowadzić ten proces, bo to jest taka,, szara sieć" i potem nie wiadomo, czy Pan Gryguć dostał od kogoś pieniądze za opowiadanie takich andronów – mówił w TVP z kolei Adrian Stankowski z "Gazety Polskiej".

"Tomasz Gryguć, obok Panasiuka, to obecnie najbardziej odrażający przykład prorosyjskiego dezinformatora w Polsce" – napisał z kolei Krzysztof Lech Łuksza. Z kolei były poseł Marek Jakubiak nazwał Grygucia "tuskowcem".

twitterCzytaj też:
Rzecznik Praw Obywatelskich: Ta ustawa nie powinna wejść w życie
Czytaj też:
Komisja Europejska o polskiej ustawie: Nie zawahamy się podjąć natychmiastowych działań

Źródło: Twitter / TVP
Czytaj także