Tymczasem federalna minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser odrzuciła możliwość wprowadzania kontroli na granicy z Polską i Czechami. MSW Niemiec wskazuje, że "taki środek jest jedną z ostatecznych możliwych reakcji".
Krytyka w niemieckich mediach
Na łamach dziennika "TAZ" ukazał się krytyczny komentarz, sprzeciwiający się przywróceniu kontroli. Jego autor, Uwe Rada przypomina, że kiedy wiosną 2020 roku Polska na trzy miesiące zamknęła przejścia graniczne z Niemcami, polscy lekarze pracujący po niemieckiej stronie nie mogli już wrócić do domu, nauczyciele zostali oddzieleni od uczniów i przerwane zostały łańcuchy dostaw. "Mieszkańcy polskiego regionu przygranicznego dali upust swojej złości na licznych wiecach. Nie byli to zwykli aktorzy polsko-niemieckiego porozumienia, ale ci, dla których przekraczanie granicy stało się chlebem powszednim. Po raz pierwszy w tych miesiącach stało się jasne, że nie ma już granicy, tylko dawno powstał region transgraniczny" – czytamy.
"Kontrole graniczne, których teraz chce MSW Brandenburgii, nie są wprawdzie zamknięciem granic, ale i tak zablokowałyby połączony region" – zauważa dziennikarz. Przekonuje, że powrót kontroli oznaczałby "agonię dla regionu".
"TAZ" przypomina, że 30 maja Nancy Faeser spotkała się w Świecku z wiceministrem spraw wewnętrznych Polski Bartoszem Grodeckim. Niemiecka minister po raz kolejny powtórzyła, że nie chce stacjonarnych kontroli granicznych, ale aby sprostać "rosnącej presji migracyjnej" w pasie przygranicznym rozmieszczonych zostanie więcej policjantów. Strona polska także zapowiedziała wzmożenie działań w celu ograniczenia imigracji.
Czytaj też:
Przeciwdziałanie nielegalnej migracji. Jest porozumienie Polski i Niemiec