– Będziemy domagać się, aby na polskiej granicy odbywało się to tak samo jak od wielu lat na pograniczu bawarsko-austriackim – powiedział Dietmar Woidke w rozmowie z agencją DPA. – Chcemy silniejszej walki z przestępczością przemytniczą, która w ostatnich dniach i tygodniach wyraźnie wzrosła – wskazał premier przygranicznego landu Brandenburgia.
– Zakładam, że rząd federalny, tak jak my, ma interes w walce z przemytem ludzi i nielegalną migracją – wyjaśnia polityk.
Minister przeciwna
Tymczasem federalna minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser odrzuciła we wtorek możliwość wprowadzania kontroli na granicy z Polską i Czechami. MSW Niemiec wskazuje, że "taki środek jest jedną z ostatecznych możliwych reakcji".
– Nie mogę zgodzić się z rozumowaniem pani minister, bo przedstawiłem inne dostępne informacje – ocenia tę decyzję premier Brandenburgii. "Premier Brandenburgii przypomniał, że dwa tygodnie temu konferencja premierów landów wraz z rządem Niemiec ustaliły, że rząd w zależności od liczby zatrzymanych osób i rozwoju sytuacji podejmie dodatkowe środki przeciwko przemytowi ludzi. Woidke ma nadzieję, że ta decyzja pozostanie w mocy" – opisuje Deutsche Welle.
Sam resort podaje, że na granicy niemiecko-polskiej liczba osób, które wjechały do kraju nielegalnie, się waha. Z kolei na granicy niemiecko-czeskiej od września 2022 spada.
Z kolei z danych niemieckiej policji wynika, że w pierwszym kwartale tego roku policja federalna odnotowała 15 761 nielegalnych wjazdów do Niemiec, większość przez Polskę. Na drugim miejscu znalazła się Austria, a na trzecim – Szwajcaria. Tylko w kwietniu przez Polskę do Niemiec przedostało się nielegalnie 2427 osób, więcej niż w poprzednich miesiącach tego roku.
Niemieckie media wskazują, że jest to efekt działań hybrydowych Mińska na granicy polsko-białoruskiej.
Czytaj też:
Niemcy: Policja skontrolowała mieszkania aktywistów klimatycznychCzytaj też:
Kanclerz Niemiec ogłosił, czym zakończy się wojna Rosji z Ukrainą