GWIAZDOBZDUR I Sami nie wezmą, innym nie dadzą – tak najkrócej można podsumować polityczno-medialny szum (pomińmy aspekt artystyczny) wokół 60. Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu.
Namnożyło się nam bowiem w show-biznesowym światku psów ogrodnika, które oburzają się niemożliwie na to, że są artyści, którzy mają czelność występować na imprezie organizowanej przez „reżimówkę” (czytaj: Telewizję Polską). Oni sami – jak wynika z gorących zapewnień – brzydzą się tym wydarzeniem i absolutnie nie chcą mieć z nim nic wspólnego. „Obecne Opole to nie festiwal, tylko deska starych serów z deski Prezesa” – ocenił Krzysztof Skiba z zespołu Big Cyc. Rzecz jasna, Skiby w opolskim amfiteatrze nie zobaczyliśmy, bo nawet gdyby chciał się pojawić na jego deskach, to po prostu nie był zaproszony. Showman ma jednak z wydarzeniem duży problem. I wyraża go w mało elegancki sposób. „Boże! Dopomóż, abyśmy nie zestarzeli się tak
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.