Semka: TVN nie zadał sobie pytania, dlaczego dopiero teraz wychodzi sprawa pani Joanny

Semka: TVN nie zadał sobie pytania, dlaczego dopiero teraz wychodzi sprawa pani Joanny

Dodano: 
Piotr Semka
Piotr Semka Źródło: PAP / Wojciech Olkuśnik
TVN nie zadał sobie pytania, dlaczego dopiero teraz to wychodzi– zwrócił uwagę Piotr Semka, pytany o sprawę pani Joanny.

Semka gościł w sobotę w cotygodniowej audycji "Salon dziennikarski". Jednym z tematów była bardzo głośna medialnie sprawa pani Joanny z Krakowa. Na jej tle rozgorzał ostry polityczny spór. Ze strony części opozycji pojawiły się daleko idące zarzuty wobec policjantów i rządu.

Semka: Organizacje feministyczne tylko czekają

– W naszym kraju mamy do czynienia z sytuacją, w której organizacje feministyczne czekają i starają się dotrzeć do każdego przypadku, w którym można ogłosić, że jest wynikiem ustawodawstwa, które chroni życie lub też jak w tym wypadku oskarżyć policję – powiedział z kolei Piotr Semka.

– Ten mechanizm jest niezwykle perfidny, ponieważ on bazuje na naturalnym przekonaniu ludzi, że jeżeli ktoś opowiada o swojej krzywdzie, to warto jego wysłuchać. To jest oparte na naturalnym założeniu, że jednostka wobec policji jest na słabszej pozycji. (…) TVN nie zadał sobie pytania, dlaczego dopiero teraz wychodzi ta sprawa. (…) Po prawie dwóch czy trzech miesiącach to już jest sytuacja, w której powinny zapalić się czerwone lampki – dodał publicysta "Do Rzeczy".

Ks. Zieliński: Pani Joanna jest performerką

Z kolei ksiądz Henryk Zieliński zwrócił uwagę, że pani, która jest bohaterką tego zdarzenia, nie jest osobą przypadkową. – To jest kobieta, która jest performerką, która urządza różne happeningi. Wymowne jest jej zdjęcie, kiedy ona leżąc na biało-czerwonej fladze udaje poród i rodzi urnę. Jest zaangażowana w działalność proaborcyjną, feministyczną. (…) Nie jestem moralnie pewien nawet co do tego, czy ta pani była w ciąży, czy to jest wszystko ustawka – zwrócił uwagę ks. Zieliński, redaktor naczelny tygodnika "Idziemy".

Interwencja policji. Materiał TVN

Przypomnijmy, że historia pani Joanny została opisana przez serwis "Fakty". Jak wynika z wersji podanej przez dziennikarzy kobieta, która miała przerwać ciążę z powodu zagrożenia życia lub zdrowia, była jeszcze w szpitalu przesłuchiwana przez policję. W związku ze sprawą na służby spadła fala krytyki.

Jak podają "Fakty", pani Joanna wzięła tabletkę wczesnoporonną, po zażyciu której poczuła się źle psychicznie i fizycznie i z tego powodu zadzwoniła do swojej lekarki. Kiedy udała się do szpitala, miała tam na nią czekać nie tylko pomoc lekarska, ale także policja.

Do gabinetu ginekologa miały z kobietą wejść funkcjonariuszki policji, które przesłuchiwały panią Joannę. Cytowany przez TVN lekarz ze szpitalnego oddziału ratunkowego twierdzi, że funkcjonariusze mieli wypytywać o telefon i laptopa pacjentki, które ostatecznie zabrano kobiecie.

Pani Joanna w rozmowie z "Faktami" przyznała, że telefon do lekarki mógł brzmieć dramatycznie, ale zapewniała, że nie chce sobie nic zrobić. Inną wersję wydarzeń przedstawia jednak policja.

Czytaj też:
Ważna konferencja policji. Puszczono nagrania ukazujące kulisy sprawy z Krakowa
Czytaj też:
Sprawa Joanny z Krakowa. Ziobro: Na tym polega kłamstwo

Źródło: wPolityce.pl / YouTube, audiopublicystyka2 / Interia.pl / Fakty TVN
Czytaj także