Polityk był w piątek gościem Polsatu News, gdzie mówił m.in. o zbliżających się wyborach parlamentarnych. Opozycja próbuje osiągnąć porozumienie w sprawie tzw. paktu senackiego. Pewnym problemem jest są dla niej Roman Giertych oraz Ryszard Petru, którzy chcą wystartować w wyborach do Senatu. Z kolei politycy Zjednoczonej Prawicy zapewniają, że ich celem będzie wynik, który da im samodzielne rządy. Jednak żaden z sondaży nie daje obozowi rządzącemu takich szans.
Zdaniem Michała Kamińskiego, w szeregach Prawa i Sprawiedliwości może wybuchnąć bardzo duże niezadowolenie z powodu kształtu list wyborczych.
– Jarosław Kaczyński ma dzisiaj najtrudniejszą rzecz do zrobienia. Musi bardzo wielu politykom za chwilę powiedzieć, że nie będą zadowoleni ze swoich miejsc na listach albo że ich na tych listach w ogóle nie będzie. W oczywisty sposób im wcześniej się oni o tym dowiedzą, tym więcej krwi mogą napsuć jeszcze we funkcjonującym Sejmie – stwierdził wicemarszałek Senatu.
Wybory zagrożone?
Kamiński stwierdził, że bardzo trudno jest mu uwierzyć "w jakiekolwiek dobre intencje tej władzy". Jako przykład podał ostatnie zmiany w prawie wyborczym.
– Wszystko, co ta władza robi dookoła wyborów, świadczy o jej złych intencjach. Wszystko: zmiana ordynacji wyborczej, takie, a nie inne konstruowanie budżetu telewizji publicznej. To wszystko na co tylko mogą mieć wpływ, starają się ustawić tak, aby to było dobre w wyborach. W związku z tym ja mam obawy, czy majstrowanie przy terminie wyborczym nie będzie temu służyć – powiedział.
– Obóz rządowy, dopóki nie ma kampanii wyborczej, nie podlega żadnym limitom w prowadzeniu propagandy, a opozycja, która w oczywisty sposób tych pieniędzy nie ma, oszczędza je na właściwą kampanię wyborczą. Także dlatego, że nie może prowadzić agitacji – dodał.
Czytaj też:
Kamiński: Na listach PiS będą niespodzianki. Brudziński ma precyzyjne zadanieCzytaj też:
Kamiński: Zaczęło się polowanie na delfiny