RYSZARD GROMADZKI: Polska i jej system gospodarczy są już w takim punkcie, w którym niezbędna jest końska kuracja na wzór tej zaaplikowanej Argentynie przez jej prezydenta Javiera Mileia?
DR ARTUR BARTOSZEWICZ: Może nie aż tak radykalna kuracja. Ale z pewnością powinna ona objąć decydentów. Gospodarka w Polsce niestety jest intensywnie uzależniona od decyzji politycznych bieżących podejmowanych w kraju. Ale również oparta jest na decyzjach, które zapadają poza Polską, w Unii Europejskiej. Pomijam już oddziaływania ze strony wielkich międzynarodowych korporacji, które prowadzą własną politykę. Prawodawstwo, reguły i ideologie, które są nam narzucane, idą do nas z Unii Europejskiej, a polska gospodarka bezpośrednio odczuwa ich skutki.
Co do terapii zaradczej, sądzę, że w pierwszym kroku konieczne jest odszokowanie efektów wszystkich tych precyzyjnie zaplanowanych decyzji, bardzo negatywnie oddziaływujących na stan gospodarki wewnątrz polskiego państwa. Przejawiają się one m.in. w zaniechaniu kluczowych inwestycji, uderzeniu w stabilność społeczną, proces edukacji, a tym samym w ograniczaniu pewności i jakości kapitału ludzkiego, a co za tym idzie – degradacji kapitału społecznego. Ponadto nakładaniu na nas obciążeń
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.