Tajemniczy ładunek na granicy z Polską? Putin zabrał głos

Tajemniczy ładunek na granicy z Polską? Putin zabrał głos

Dodano: 
Władimir Putin i Aleksandr Łukaszenka w białoruskim Mińsku
Władimir Putin i Aleksandr Łukaszenka w białoruskim Mińsku Źródło: Wikimedia Commons
Białoruś miała udaremnić przemyt 580 kg silnych materiałów wybuchowych przez granicę z Polską. Władimir Putin już podziękował Aleksandrowi Łukaszence za udaną akcję. Eksperci ostrzegają, że cała sprawa może być propagandową grą Moskwy i Mińska.

Informację w tej sprawie przekazał Państwowy Komitet Celny Białorusi. Z komunikatu wynika, że na granicy polsko-białoruskiej zatrzymano 41-letniego kierowcę, który próbował przemycić 580 kg PETN, czyli substancji znanej jako czteroazotan pentaerytrytolu, będącej jednym z najsilniejszych materiałów wybuchowych, stosowanym m.in. w wojsku i przemyśle. Ładunek miał pochodzić z zagranicy, prawdopodobnie ze Stanów Zjednoczonych.

Putin dziękuje Łukaszence

Właśnie z powodu tej akcji, w poniedziałek doszło do rozmowy telefonicznej prezydentów Rosji i Białorusi.

Jak przekazała agencja Biełta, Władimir Putin miał wyrazić swoją wdzięczność Aleksandrowi Łukaszence za działania białoruskich służb celnych.

Rosyjski dyktator miał również polecić, by osoby zaangażowane w zatrzymanie ładunku zostały we właściwy sposób uhonorowane. Przywódca miał wskazać na skalę zagrożenia, jaką mógł spowodować przemyt ładunku wybuchowego.

Eksperci ostrzegają przed akcją propagandową

Tymczasem analitycy, na których opinie powołuje się Radio Zet, podkreślają, że tego typu przekazy mogą być elementem szerszej kampanii informacyjnej wymierzonej w Zachód, w tym Polskę i Stany Zjednoczone.

Warto zwrócić uwagę, że niezależne źródła nie potwierdziły wersji wydarzeń zaprezentowanej przez Moskwę i Mińsk.

Cała akcja medialna może służyć kreacji wizerunku Putina i Łukaszenki jako przywódców skutecznie odpowiadających na niebezpieczeństwo, a także wskazaniu Zachodu (również Polski) jako źródła zagrożenia.

Łukaszenka o wojnie z Polską

W marcu br. Aleksandr Łukaszenka w rozmowie z kanałem Rossija-1 zapewnił, że przewidywania niektórych europejskich polityków, ekspertów oraz wojskowych, że za 5-8 lat dojdzie do rosyjskiego ataku na państwa NATO, są bezpodstawne. – Putin i rosyjskie kierownictwo nie planują żadnej wojny i żadnej wojny za pięć lat nie będzie – przekonuje Łukaszenka.

Dodał, że w ten sposób europejskie państwa NATO, także UE, chcą uzasadnić rzekomymi planami ataku proponowane wydatki na cele wojskowe i chęć stworzenia europejskiej armii.

– Wojna na przykład z Polską za pięć lat? Nie, po co nam to? Oni tego potrzebują, żeby zaostrzyć sytuację – przekonywał polityk. Stwierdził, że gdyby były takie plany, musiałby o tym wiedzieć, bo cała operacja musiałaby się odbywać przez terytorium Białorusi, która graniczy z Polską i państwami bałtyckimi, Litwa i Łotwą. – Półtora tysiąca kilometrów granic z Bałtami i Polakami. Nie mamy takich planów – oświadczył Łukaszenko. – Nie wkraczamy na ich terytorium. I nigdy nie planowaliśmy żadnego ataku na Europę. Oni wiedzą o tym bardzo dobrze. Ale jeśli Rosja i USA osiągną porozumienie bez Europy, to Europa będzie w tarapatach, biorąc pod uwagę stanowisko, jakie zajęła dziś administracja USA. I mają ku temu powody – ocenił nieuznawany prezydent Białorusi.

Czytaj też:
Walczyła z Łukaszenką, teraz zniknęła. Polskie służby w akcji
Czytaj też:
W Rosji mówi się o "odzyskaniu" utraconych ziem. Wspomniano o Polsce

Źródło: Radio Zet / rp.pl, DoRzeczy.pl
Czytaj także