W czwartek Łukaszenka przyjechał z wizytą na Kreml, gdzie spotkał się z Władimirem Pujtinem. Później udzielił wywiadu dla kanału telewizyjnego Rossija-1. Zapytano go między innymi o to, czy w Europie są jeszcze jacyś politycy zdolni do zawierania porozumień. Jako negatywny przykład Białorusin podał Ukrainę, gdzie jego zdaniem takich ludzi nie ma.
Jednocześnie przyznał, że Władimir Putin przeprowadził rozmowy telefoniczne z "kilkoma ukraińskimi politykami", którzy sami mieli szukac kontaktu z przywódcą Rosji. Łukaszenka dodał, że nie może ujawnić ich szczegółów.
Białoruski dyktator zapewnił, że przewidywania niektórych europejskich polityków, ekspertów oraz wojskowych, że za 5-8 lat dojdzie do rosyjskiego ataku na państwa NATO, są bezpodstawne. – Putin i rosyjskie kierownictwo nie planują żadnej wojny i żadnej wojny za pięć lat nie będzie – przekonuje Łukaszenka.
Łukaszenka: Po co nam taka wojna?
Dodał, że w ten sposób europejskie państwa NATO, także UE, chcą uzasadnić rzekomymi planami ataku proponowane wydatki na cele wojskowe i chęć stworzenia europejskiej armii.
– Wojna na przykład z Polską za pięć lat? Nie, po co nam to? Oni tego potrzebują, żeby zaostrzyć sytuację – przekonywał polityk. Stwierdził, że gdyby były takie plany, musiałby o tym wiedzieć, bo cała operacja musiałaby się odbywać przez terytorium Białorusi, która graniczy z Polską i państwami bałtyckimi, Litwa i Łotwą. – Półtora tysiąca kilometrów granic z Bałtami i Polakami. Nie mamy takich planów – oświadczył Łukaszenko. – Nie wkraczamy na ich terytorium. I nigdy nie planowaliśmy żadnego ataku na Europę. Oni wiedzą o tym bardzo dobrze. Ale jeśli Rosja i USA osiągną porozumienie bez Europy, to Europa będzie w tarapatach, biorąc pod uwagę stanowisko, jakie zajęła dziś administracja USA. I mają ku temu powody – ocenił nieuznawany prezydent Białorusi.
Czytaj też:
Szejna współczuje rosyjskim żołnierzom? "Nie chcą być tam, gdzie są"Czytaj też:
Szef NATO mówi o normalizacji stosunków z Rosją. "Krok po kroku"