Państwo bezprawia, czyli demokracja walcząca na pełnej petardzie

Państwo bezprawia, czyli demokracja walcząca na pełnej petardzie

Dodano: 
Siedziba Trybunału Konstytucyjnego
Siedziba Trybunału Konstytucyjnego Źródło: Flickr/Lukasz Plewnia/CC BY-SA 2.0
Mikołaj Drozdowicz I Towarzyszący bezprawiu chaos oznacza, że bez względu na poglądy polityczne tracimy własne państwo, i to w niebezpiecznych czasach, w których powinno być ono szczególnie sprawne.

Bo państwo to przede wszystkim wspólnota interesów. Kiedy instytucje przestają działać, maleje zdolność państwa do obrony naszych praw i wolności bez względu na to, kto na kogo głosował

Aby zrozumieć, co tak naprawdę dzieje się w Polsce u progu 2025 r., cofnijmy się do roku 2015. Na ostatnim posiedzeniu Sejmu VII kadencji, 8 października 2015 r., rządząca wówczas koalicja PO-PSL przegłosowała wybór pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Przypomnijmy: zgodnie z art. 194 ust. 1 konstytucji Trybunał składa się z 15 sędziów wybieranych przez Sejm na dziewięć lat. W tamtym czasie w Trybunale nie było żadnego wakatu, wszystkie stanowiska sędziowskie w chwili podejmowania uchwał przez Sejm były wciąż obsadzone. To wówczas za sprawą PO i PSL pojawili się w Polsce dublerzy, czyli sędziowie wybrani przez polityków awansem wyłącznie po to, aby zagwarantować rządzącym wpływy w TK, na wypadek gdyby nie wszystko poszło po ich myśli w nadchodzących wyborach. Awantura o Trybunał, rozpoczęta w 2015 r., pokazała niczym w laboratoryjnej probówce jeszcze jedną rzecz. Po 1989 r. Polska nigdy nie stała się państwem w pełni demokratycznym. Owszem, organizowano wybory,

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także