Nam nie trzeba Bundeswehry, nam wystarczy minus cztery – to powiedzenie z PRL okazuje się wciąż zaskakująco aktualne nad Wisłą. W wielu obszarach naszej państwowości panują tak daleko posunięty rozkład i urzędnicze nieróbstwo, że w chwilach, gdy media czymś szczególnie się zainteresują, przecieramy oczy ze zdumienia.
Dokładnie tak się stało w przypadku pociągów zatrzymywanych na torach za pomocą krótkofalówek. Gdy do mediów trafiły informacje o tym, że za pomocą sygnału „radio-stop” ktoś wstrzymuje ruch pociągów, pojawiły się podejrzenia o hybrydowym ataku. Zwłaszcza że dane przerażały. PKP PLK informowały, że zaledwie w ciągu jednego dnia (29 sierpnia) do godziny 13 w wyniku „nieuprawnionego użycia sygnału »radio- stop« zatrzymanych zostało łącznie 25 pociągów”. Ktoś zatrzymał pociągi w województwach: łódzkim, mazowieckim, opolskim i pomorskim. Średnie ich opóźnienia przez to sięgnęły siedem minut. Trudno było się nie wystraszyć. Tyle ataków hakerskich w całym kraju? A do tego ABW poinformowała, że prowadzi czynności w związku z incydentami na kolei.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.