Trudno się nie cieszyć, gdy triumfuje sprawiedliwość. Trudno się cieszyć, gdy przegrywa własne państwo. Zawsze kiedy słyszę, że któryś z europejskich trybunałów przyznał rację Polakowi w jego sporze z państwem polskim, przeżywam to rozdarcie. I – zachowawszy proporcje – przypominam sobie opowieść o komendancie obozu, który po przykładnym ukaraniu funkcyjnych więźniów, podkradających racje żywnościowe, zasunął na apelu gadkę w duchu: „Widzicie, Polacy, wasi polscy złodzieje kradli wasz chleb. Macie szczęście, że my, Niemcy, zaprowadzamy u was porządek i dzięki nam każdy dostanie to, co mu się należy”.
Tak czy owak Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł, że polski wymiar sprawiedliwości złamał owe prawa w stosunku do Grzegorza Brauna, skazując go za nazwanie prof. Jana Miodka, zarejestrowanego niegdyś jako konfident SB, konfidentem SB. Polski sąd kazał Braunowi udowodnić, że prof. Miodek jako tajny współpracownik rzeczywiście donosił (akta się nie zachowały), i więcej jeszcze – że ktoś konkretnie wskutek jego donosów doznał wymiernej szkody. Ten wyrok ważny jest nie tylko dlatego, że człowiek, z którym można się zgadzać lub nie, ale który stanowić może wzorzec bezprzykładnej odwagi cywilnej, dostanie bardzo mu potrzebną rekompensatę za niesłuszne skazanie (niestety, na koszt podatników).
Ten wyrok automatycznie delegalizuje wiele innych, w tym na przykład prawie wszystkie wyroki, jakie uzyskał dla swych przeciwników Adam Michnik dokładnie na tej samej zasadzie: sąd nakazywał pozwanemu udowodnić opinię, że – na przykład – Michnik kawał życia poświęcił na obronę esbeków, a potem oznajmiał, że dowody (które często jeszcze na wszelki wypadek w większości oddalał) wysokiego sądu nie przekonały, i skazywał.
O Michnika dziś już mniejsza, gorzej od jego ofiar mają w podobny sposób skazywani lokalni dziennikarze czy działacze, którzy zadarli z różnymi miejscowymi sitwami. Dlatego, wstydząc się za III RP i jej wymiar sprawiedliwości, mimo wszystko Grzegorzowi Braunowi tego zwycięstwa nad nią gratuluję i się cieszę, że w niełatwym rachunku zysków i strat z naszej obecności w strukturach unijnych uwzględnić można także ten czynnik, iż zapewniają one pewną ochronę przed lokalnym bezprawiem. •