OGLĄDANIE NA ŻĄDANIE | Dawno, dawno temu, na przełomie XVIII i XIX stulecia, gdy Polacy pod zaborami zastanawiali się, czy ich kraj jeszcze kiedyś wróci na mapy, wyobraźnię mieszkańców brytyjskiego imperium rozpalała nowa moda: zawodowy boks.
Rozrywka była krwawa i emocjonująca, a pięściarze zwykle pochodzili z nizin społecznych, za to ich kariery bywały oszałamiające. Jeden z nich, Jem Belcher, zwany przez współczesnych „Napoleonem ringu”, jest bohaterem filmu „Narodziny mistrza”.
Opowieść jest brutalna. Nie może być inaczej, skoro walczono na gołe pięści – dopiero nadchodził czas zaskakującej nowinki: bokserskich rękawic. Życie zaś czempionów raczej krótkie. James Belcher utracił wzrok w jednym oku, mając lat 22, a zmarł, gdy dobił trzydziestki.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.