Były premier Robert Fico, którego partia ma duże szanse wygrać przedterminowe wybory parlamentarne na Słowacji, planuje wycofać wsparcie militarne i polityczne dla Ukrainy. Fico, który rządził Słowacją w latach 2006–2010 i 2012–2018, jest głównym kandydatem na stanowisko premiera po wyborach zaplanowanych na 30 września. "On i jego partia Smer prowadzą kampanię, wykorzystując wyraźnie prorosyjskie i antyamerykańskie narracje" – stwierdza portal Ukraińska Prawda.
– Jeśli Smer będzie częścią rządu, nie będziemy już wysyłać na Ukrainę broni ani amunicji – stwierdził Fico w wywiadzie dla Associated Press. Powiedział, że żadne ilości zachodniej broni napływające na Ukrainę nie zmienią przebiegu wojny.
Fico: Potrzebne negocjacje, bo wojna się nie skończy
Polityk ocenił, że Unia Europejska i Stany Zjednoczone powinny użyć swoich wpływów, aby zmusić Rosję i Ukrainę do zawarcia kompromisowego "porozumienia pokojowego".
– Naiwnością jest sądzić, że Rosja opuści Krym. Naiwnością jest sądzić, że Rosja kiedykolwiek opuści kontrolowane przez siebie terytorium – dodał słowacki polityk.
– Mówię to głośno i wyraźnie: wojna na Ukrainie nie zaczęła się wczoraj ani w zeszłym roku. Zaczęła się w 2014 roku, kiedy ukraińscy naziści i faszyści zaczęli mordować obywateli Rosji w Donbasie i Ługańsku – powiedział Robert Fico do wiwatującego tłumu zwolenników podczas wiecu w swoim rodzinnym mieście Topolcany 30 sierpnia.
Niemal wszystkie sondaże przewidują, że w przedterminowych wyborach parlamentarnych partia Smer zajmie pierwsze miejsce, zdobywając około 20 proc. głosów. Do utworzenia rządu Robert Fico będzie wówczas potrzebować wsparcia innych partii, co nie gwarantuje, że powołany w ten sposób rząd będzie stabilny.
Czytaj też:
Słowacja skręca na lewo