Michnik i Wieliński: Niemcy zrozumieli, że ich kraj musi przejąć większą odpowiedzialność za Europę

Michnik i Wieliński: Niemcy zrozumieli, że ich kraj musi przejąć większą odpowiedzialność za Europę

Dodano: 
Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik podczas debaty "Polska rogatych dusz" , w ramach Campusu Polska Przyszłości
Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik podczas debaty "Polska rogatych dusz" , w ramach Campusu Polska Przyszłości Źródło: PAP / Tomasz Waszczuk
Adam Michnik i Bartosz Wieliński piszą w niemieckiej gazecie o "odpowiedzialności Niemiec za bezpieczeństwo Europy".

Komentarz naczelnego i publicysty "Gazety Wyborczej" został opublikowany w "Welt am Sonntag". "W Polsce od miesięcy trwa kampania przed październikowymi wyborami parlamentarnymi. Rządząca partia PiS widzi, że utrata władzy jest realną. Będąc w rozpaczliwym położeniu, sięga po antyniemiecką kartę i gra nią coraz częściej i coraz brutalniej" – czytamy we wspólnym tekście Michnika i Wielińskiego.

"Kierowany przez państwo aparat propagandowy donosi niemal codziennie w najlepszym czasie antenowym o złych Niemcach, którzy dybią na Polskę (...). Kaczyński nienawidzi Tuska i boi się go" – przekonują. Przypominają, że w 2005 r. PiS rozpowszechniało informację, że dziadek Tuska służył w Wehrmachcie, pomijając fakt, że był on więźniem obozu koncentracyjnego i został przymusowo wcielony do Wehrmachtu, z którego uciekł do armii polskiej

"Dzisiaj Kaczyński atakuje Tuska w każdym wystąpieniu nazywając go zdrajcą i wzywając go do wyjazdu do Niemiec. „Politycy PiS działają tak, jakby w Niemczech nadal rządzili naziści. Obawy Kaczyńskiego są uzasadnione. W przypadku zmiany władzy, politycy PiS będą ścigani przez wymiar sprawiedliwości" – piszą Michnik i Wieliński. Autorzy przekonują, że polskie władze, stawiając interesy partyjne nad rację stanu, kontynuują antyniemiecką propagandę. Ich zdaniem "trwa szkalowanie Niemiec".

Wielka przemiana Niemiec?

Dalej publicyści "Wyborczej" chwalą postawę Berlina, czyli to, że po agresji Rosji na Ukrainę, Niemcy odrzuciły swój "ideologiczny gorset". "Opinia, że w tym świecie Rosja jest zagrożeniem, przed którym należy się bronić, przestało być na obszarze między Renem a Odrą tematem tabu. Niemieckie elity wreszcie zrozumiały, że ich kraj musi przejąć większą odpowiedzialność za bezpieczeństwo Europy" – piszą autorzy.

Michnik i Wieliński krytykują wieloletni zwrot Niemiec ku Rosji (czego przykładem był projekt Nord Stream II), jednak wyrażają zrozumienie – w ich ocenie taka "pacyfistyczna polityka" była wymuszona koniecznością przepracowania przez Niemców swoich win z II wojny światowej. "Jednak czasy zmieniły się i powrót do polityki wschodniej kanclerza Willy'ego Brandta nie jest możliwy – podkreślili. Poczucie winy za wojnę i strach przed wybuchem nowej wojny tworzyły mieszankę, która paraliżowała niemiecką politykę obronną" – tłumaczą na łamach niemieckiej prasy.

"Scholz w swoim chłodnym, rzeczowym stylu zerwał z niechlubnym długoletnim dziedzictwem. Przełom oznacza, że nie powrócą dawne więzy z Kremlem, tym bardziej, że Unia Europejska dobrze daje sobie radę bez rosyjskiego gazu, ropy i węgla" – czytamy w podsumowaniu.

Czytaj też:
Morawiecki: Von der Leyen uparcie nie dostrzega brutalnie prostej prawdy

Źródło: Deutsche Welle / "Welt am Sonntag"
Czytaj także