Gessler odniosła się do krytykowanych szeroko wypowiedzi, jakie padły podczas spotkania fundacji Patriarchat (16 września w Warszawie obył się jej kongres założycielski). Inicjator powstania fundacji Mateusz Curzydło oraz prawicowy publicysta Ronald Lasecki opowiadali o tym, że kobiety należy traktować jako "część dobytku", a nie jako "partnerów". "Dbamy o dobro należących do siebie kobiet, ale traktujemy je nie jako partnerów, ale jako część dobytku" – takie zdanie padło podczas rozmowy. Głos zabrał też Janusz Korwin-Mikke.
W rozmowie z Plejadą celebrytka oceniła, że to "czysta prowokacja przedwyborcza, żeby spolaryzować jeszcze bardziej społeczeństwo". – W pierwszej reakcji jest to bulwersujące, okropne, nie do pomyślenia, cyniczne i celowe. Widzę celowość tego, więc w jakimś sensie się nie przejmuję. To jest wyciągnięte niemalże ze średniowiecza. Z jednej strony boję się tego nie traktować serio, bo po prostu nie chcę żyć i żeby moje dziecko żyło w takim świecie. Z drugiej strony wiadomo – kraj można zmienić, tylko fajnie by było nie musieć – wskazuje Lara Gessler.
"Dobro dzieci jest nadrzędne"
Restauratorkę spytano, czy w związku z sytuacją w Polsce rozważa emigrację. – Jak wszyscy uciekną, to kto tu będzie robił porządki. To też nie do końca o to chodzi. Natomiast dobro dzieci jest na pewno dla mnie nadrzędne – przekonuje.
Lara Gessler podkreśla jednocześnie, takie wypowiedzi powodują u niej złość. –One mnie wkurzają. One są dla mnie nie do pomyślenia, ale po prostu uważam, że to jest gierka polityczna. One są celowe, mają bulwersować. Walka o prawa kobiet jest dla mnie abstrakcyjna. Ja ją w 100 proc. popieram i jestem w nią zaangażowana, ale cały czas nie może do mnie dotrzeć ta ilość tragedii, które się dzieją. To jest dla mnie tak nielogiczne, że ciężko jest w jakikolwiek sposób komentować – podsumowuje crka Magdy Gessler.
Czytaj też:
Biedroń znów o łóżku i Konfederacji. Zajączkowska-Hernik ripostujeCzytaj też:
"Ja to zrobiłam z miłości do Polski". Jeżowska płakała po słowach Terleckiego