Gen. Rajmund Andrzejczak zrezygnował z funkcji szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, a gen. Tomasz Piotrowski z funkcji dowódcy operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Prezydent Andrzej Duda powołał w ich miejsce gen. Wiesława Kukułę i gen. Macieja Klisza.
Dymisja generałów. Dlaczego Andrzejczak i Piotrowski złożyli rezygnacje?
Według ustaleń "Rzeczpospolitej" powodem rezygnacji Andrzejczaka i Piotrowskiego miał być konflikt z szefem MON Mariuszem Błaszczakiem. Generałowie byli skonfliktowani z ministrem od maja, gdy Błaszczak zarzucił Piotrowskiemu zaniedbania w związku z incydentem z grudnia ub.r., kiedy w Polsce spadła rosyjska rakieta.
Zdaniem szefa MON Dowództwo Operacyjne nie prowadziło odpowiednio akcji poszukiwania szczątków pocisku. "Rz" twierdzi, że z tego powodu Błaszczak zaczął pomijać Dowództwo Operacyjne i powierzał zadania Dowództwu Generalnemu Rodzajów Sił Zbrojnych. Potwierdza to trwająca ewakuacja Polaków z Izraela, którą zamiast Dowództwa Operacyjnego prowadzi Dowództwo Generalne.
Według informatorów portalu DoRzeczy.pl powodem dymisji Andrzejczaka rzeczywiście były napięcia między nim a Błaszczakiem. Szef MON miał zarzucać generałowi przede wszystkim niewielkie efekty jego pracy, które nie miały wiele wspólnego z jego publicznym wizerunkiem.
Błaszczak nie podał powodów rezygnacji obu dowódców. Podkreślił natomiast, że nie ma zgody na chaos w sytuacji zagrożenia i zarzucił liderowi PO Donaldowi Tuskowi kłamstwo w sprawie dymisji kolejnych dziesięciu oficerów z Dowództwa Generalnego.
Gen. Komornicki: Może mają coś na sumieniu i boją się odpowiedzialności
Gen. Leon Komornicki, były zastępca szefa Sztabu Generalnego WP, powiedział na antenie Radia Wnet, że rezygnacja generałów może mieć związek z planowaną reformą dowodzenia armią. Zarzucił też Andrzejczakowi i Piotrowskiemu, że zrobili to "za pięć dwunasta" przed wyborami, wpisując się w ten sposób w "bitwę polityczną".
– To jest przerażające świadectwo ich nieodpowiedzialności, braku wyobraźni albo celowego działania. W kontekście trwającej wojny na Ukrainie i tego, co dzieje się w naszym bezpośrednim otoczeniu, na Białorusi wpisuje się to w zadania rosyjskiej wojny informacyjnej, której celem jest podzielenie, skłócenie społeczeństwa polskiego, ale też podzielenie Wojska Polskiego – ocenił.
– Honor się ma albo się nie ma. Oni ten honor stracili. Gdyby mieli trochę odwagi cywilnej, to powinni teraz zabrać głos i powiedzieć tak: "Zrobiliśmy pewien krok i dlatego apelujemy o zachowanie spokoju i niedyskutowanie nad tą sprawą, to jest nie ten czas, przepraszamy". Ale ich na to nie będzie stać – stwierdził Komornicki.
"To jest dla mnie rejterada"
Jego zdaniem zachowanie generałów "nie wpisuje się w żadne standardy". – Nawet gdyby w Wojsku Polskim coś się bardzo źle działo, to oni nie mają prawa w tym momencie opuścić stanowiska. To jest dla mnie rejterada. Może mają coś na sumieniu i boją się odpowiedzialności za to, co uczynili – powiedział.
Podkreślił, że Andrzejczak i Piotrowski mogli poczekać i złożyć rezygnacje po wyborach. – Wtedy nie byłoby tego przerażającego jazgotu, który udziela się także prasie zachodniej. Oliwy do ognia dolewają jeszcze byli wojskowi, którzy straszą, a sami mają tyle brudu za uszami, że głowa mała – ocenił Komornicki.
Czytaj też:
Dymisja generałów: Ambicja czy ostrzeżenie?