Z innych źródeł wiedziałem, że ta aura światowości, nowoczesności i kompetencji otacza pana generała powszechnie i wielu uległo temu wizerunkowi. Pisząc „uległo” nie mam na myśli tego, że wizerunek był fałszywy lub nieprawdziwy. Nic z tych rzeczy. Sam szefa Sztabu Generalnego nie miałem okazji poznać, ale głosów na jego temat było tak wiele, że układała się z tego spójna historia wojskowego na miarę najlepiej uformowanych i wykształconych absolwentów West Point. Taka osobowość może mieć siłę przyciągania i może oczarowywać. Nic w tym dziwnego.
Kiedy słuchałem mojego znajomego, opowiadającego o wybitnym generale, przyszło mi do głowy, że być może, prędzej czy później, jego nastawienie, podejście do wojska i państwa wejdzie w konflikt z politycznymi potrzebami jego cywilnego zwierzchnika. Jest tu bowiem pewien dysonans, nawet jeśli nie sposób go łatwo sprecyzować.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.