Choć KO, Trzecia Droga (Polska 2050 + PSL) oraz Lewica deklarują, że zamierzają stworzyć wspólny, koalicyjny rząd, to PiS nie odpuszcza. W poniedziałek prezydent Andrzej Duda ogłosił, że zdecydował o powierzeniu misji formowania rządu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu. Partia próbuje więc zebrać większość konieczną do stworzenia gabinetu. Z PiS dobiegają głosy, że jest szansa na powodzenie, choć PSL jednoznacznie odcina się od jakiejkolwiek współpracy z Nowogrodzką.
Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz przekazał w TVN24, że premier Morawiecki nie dzwonił do niego ws. budowania rządu. – Były telefony do niektórych posłów z pytaniem, czy są w ogóle zainteresowani. To jest skala mniejsza niż 5 osób – ujawnił szef PSL.
Potwierdził jednocześnie, że już wkrótce partie opozycyjne podpiszą umowę koalicyjną: – Czwartek, piątek, najpóźniej początek następnego tygodnia.
Ambicje prezesa PSL
Polityka zapytano też, czy nie myślał o funkcji premiera. Władysław Kosiniak-Kamysz odparł, że jego ambicje "zawsze są z tyłu". – Gdzie zaczyna się interes państwa, kończy się interes partii i prywatne ambicje. Moje ambicje to jest sprawa na bok – przekonywał przewodniczący PSL.
– Nie stawiałem nigdy takiego warunku, bo jeżeli byśmy zaczęli tworzyć koalicję od stawiania warunków, szczególnie zaporowych, to nigdy jej nie zbudujemy. A co Polacy mówią codziennie po wyborach? Nie pokłóćcie się – przypomniał Kosiniak-Kamysz.
Dziennikarz dopytywał, czy prawdą są doniesienia, jakoby lider PSL miał zostać nowym ministrem obrony narodowej. – Mam swoje doświadczenia, jestem gotowy do pełnienia różnych funkcji. Bardzo się cieszę, że od mojego środowiska będzie zależało to, jak będzie wyglądał rząd. Wszystko, co dobre przed nami – odparł prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Czytaj też:
Schetyna: Sikorski jest numerem 1 na stanowisko szefa MSZCzytaj też:
"Ludzi da się oszukać". Balcerowicz: Nie wiem, co gorsze