ZUZANNA DĄBROWSKA: Może zabrzmi to zaskakująco, ale jako suicydolog ksiądz zajmuje się życiem.
KS. TOMASZ TRZASKA: Ta teza jest dla mnie bardzo miła, bo chciałbym być kojarzony właśnie z życiem. Zarówno jako suicydolog, jak i jako pracownik IPN. Mimo że dotykam rzeczywistości życia i śmierci, to cieszę się, że w pytaniu padło słowo „życie”. W suicydologii walczymy o życie tych, którzy stracili do niego siły, a także w przypadku pamięci o Żołnierzach Wyklętych walczymy, aby tutaj, na Ziemi, mieli oni swoje życie w pamięci Polaków. Więc tak – zajmuję się życiem, i to na obu tych płaszczyznach.
W przypadku dramatu samobójstwa skupiamy się na osobie, która odbiera sobie życie. Ale przecież pozostawia tutaj swoich bliskich. Oni muszą dalej żyć.
Spotykam się z osobami, które cierpią na chyba jeden z najgorszych rodzajów żałoby, czyli żałoby po śmierci samobójczej. Kiedy ktoś ginie w wypadku, umiera na nowotwór lub po prostu odchodzi z wiekiem, to ta śmierć jest przykra i smutna, ale ma w sobie element jakiegoś zrozumienia. Bo wypadki się zdarzają, i to wiemy. Mamy wobec tego wewnętrzny sprzeciw, ale generalnie wiemy, że takie sytuacje po prostu czasem przychodzą.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.