W Hiszpanii wszczęto dochodzenie po serii incydentów na torach kolejowych, które doprowadziły do opóźnień na linii dużych prędkości między Madrytem a Sewillą.
Zdarzenie miało miejsce zaledwie kilka dni po tym, jak w kraju doszło do blackoutu, czyli całkowitej przerwy w dostawie energii elektrycznej.
Znowu paraliż w Hiszpanii. Skradziono kable kolejowe
Hiszpańska gwardia cywilna (Guardia Civil) prowadzi śledztwo w sprawie kradzieży kabli kolejowych w pięciu miejscach w prowincji Toledo, w środkowej części kraju.
Tamtejsze ministerstwo spraw wewnętrznych poinformowało, że funkcjonariusze organów ścigania są w stałym kontakcie zarówno z operatorem infrastruktury kolejowej (Adif), jak i innymi służbami zaangażowanymi w badanie przyczyn incydentu, aby wyjaśnić okoliczności i zidentyfikować osoby odpowiedzialne.
Minister transportu Oscar Puente stwierdził, że kradzież kabli kolejowych to "poważny akt sabotażu" i "skoordynowana akcja". – Ktokolwiek to zrobił, wiedział, co robi. Nie było kamer i finansowy zysk jest absolutnie znikomy w porównaniu do ogromnych szkód – podkreślił.
Pasażerowie utknęli w pociągach
Kradzież kabli, do której doszło późnym wieczorem w niedzielę, doprowadziła do opóźnień kilkudziesięciu pociągów kursujących między Madrytem a Andaluzją. Pasażerowie zostali uwięzieni w wagonach na noc. W poniedziałkowe popołudnie ruch kolejowy został w większości przywrócony.
Agencja Reutera odnotowuje, że sieć kolei dużych prędkości w Hiszpanii rozwija się dynamicznie w ramach rządowych działań mających na celu dekarbonizację transportu publicznego. Sieć łączy ze sobą niemal wszystkie duże miasta w kraju, ale jest podatna na kradzieże kabli, ponieważ trasy biegną przez rozległe niezamieszkane obszary.
Czytaj też:
Grozi nam blackout? Prezydent zwoła RBN