Obecnie urzędujący premier Rzeczypospolitej Polskiej popełnił jakiś czas temu taki dwuwiersz: „Albo w areszcie, albo w Budapeszcie”. Był to komentarz do wyjazdu na Węgry Zbigniewa Ziobry, którym żywo interesuje się przynajmniej część polskich prokuratorów. Były minister sprawiedliwości nie pozostał dłużny i odpowiedział: „Najpóźniej za dwa lata pakuj manatki – albo do Berlina, albo za kratki”. O tym, że zapowiedzi Donalda Tuska należy traktować serio, przekonało się już kilku polityków PiS, a z tego, że druga strona również nie żartuje, zdaje sobie sprawę obecny premier, który – według relacji Onetu – na jednym ze spotkań zarządu partii miał przestrzegać, że jeśli do władzy wróci PiS, to „wszyscy obecni na tej sali pójdą siedzieć”.
Nic dziwnego, że w tych okolicznościach pojawiają się pytania o to, jaką poduszkę bezpieczeństwa mogliby sobie szykować Donald Tusk i jego ludzie. Zresztą o to, do jakiego kraju wyjedzie, jeśli PiS przejmie władzę, spytał premiera Jakub Wojewódzki. – Niem... – zaczął odpowiadać Donald Tusk. – Niem... Nie ma takiego scenariusza – dokończył premier, wywołując w studiu wesołość swoim dystansem do zarzucania mu przesadnej sympatii do naszych sąsiadów zza Odry.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
