Amerykanin w Paryżu
  • Piotr SemkaAutor:Piotr Semka

Amerykanin w Paryżu

Dodano: 
Wieża Eiffela
Wieża Eiffela Źródło: Unsplash
Czy błyskotliwy rozkwit malarskiej kariery można przekreślić jednym, lekko frywolnym obrazem? Jak najbardziej. Dowiódł tego amerykański malarz John Singer Sargent (1856–1925). W 1882 r. jego portret „Madame Gautreau (Madame X)” sprawił, że odwrócił się od niego niemal cały francuski beau monde.

"Sargent i olśniewający Paryż” – tak nazywa się wystawa w Musée d’Orsay, specjalizującym się w sztuce fin de siècle. Epoce tak bardzo inspirującej dla artystów. Stolica Francji przyciągała wtedy malarzy z całego świata. Przyciągnęła też i Sargenta. Mówiono o nim: „Z urodzenia Amerykanin. Z pędzla Francuz”. To tu, nad Sekwaną, „zaraził się” impresjonizmem.

„Paryż był dla niego czymś więcej niż tylko przystankiem” – piszą autorzy wystawy w katalogu. „Kiedy osiedlił się tu w 1874 r., stolica Francji tętniła energią, a błyskotliwy młody artysta odnalazł swoje powołanie. Kształcący się w pracowniach Carolusa-Durana i Léona Bonnata Sargent urzekł paryskie towarzystwo. Dzięki wirtuozerii pociągnięć pędzla, sile portretów i elegancji spojrzenia wypracował swój niepowtarzalny styl. Francuski świat sztuki okrzyknął ten niezwykły, niekiedy szokujący talent, zanim uznanie stopniowo ustąpiło miejsca pewnej nieufności… i ostatecznie zapomnieniu w XX w”..

Sargent i Paryż wydawali się nierozłączną parą. Ale wielkie miłości niekiedy kończą się nagłym zerwaniem. Specjalną biograficzną wystawą Musée d’Orsay przeprasza za skandal sprzed 143 lat.

Obywatel świata

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także