Prof. Środa pochwala "siłowe instalowanie demokracji"

Prof. Środa pochwala "siłowe instalowanie demokracji"

Dodano: 
Magdalna Środa
Magdalna Środa Źródło:YouTube / Kanał Sportowy
"Nie mogę się oprzeć argumentom odnoszącym się do konieczności siłowego instalowania demokracji" – stwierdziła prof. Magdalena Środa z UW.

W zeszłym tygodniu minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz odwołał prezesów Telewizji Polskiej, Polskiego Radia oraz Polskiej Agencji Prasowej i powołał w ich miejsce nowe kierownictwo. Decyzja wywołała polityczną burzę.

Niecałą godzinę po publikacji oświadczenia resortu kultury przestały nadawać stacje TVP Info i TVP3 (zamiast nich zaczęto emitować sygnał TVP1 i TVP2). Do siedziby TVP weszli, w asyście kilku anonimowych mężczyzn, "nowe władze" spółki. Podczas przepychanki w budynku telewizji publicznej poszkodowana została poseł PiS Joanna Borowiak.

Wielu ekspertów przekonuje, że zmiany te są wprowadzane niezgodnie z prawem. Krytyczny głos w sprawie zabrała Helsińska Fundacja Praw Człowieka

Prof. Środa o "siłowym instalowaniu demokracji"

Prof. Magdalena Środa od lat ostro krytykowała rządy Prawa i Sprawiedliwości zarzucając jej łamanie prawa i antydemokratyczne działania. Wykładowca UW zabrała głos ws. ostatnich zmian w państwie.

"Mimo że ciągle głoszę pochwałę praworządności, nie mogę się oprzeć argumentom odnoszącym się do konieczności siłowego instalowania demokracji. O ile inaczej się nie da. A czasem się nie da" – stwierdziła pracownica UW.

facebook

"PiS ustanawiał swoją autorytarną władzę siłą, jego »praworządność« była efektem sejmowej maszynki do głosowania. Osiem lat rządów oparł na bezprawiu. Naiwnym jest ktoś (a słyszę wiele takich głosów), kto myśli, że dziś demokrację uda się zaprowadzić czysto demokratycznymi środkami, mamy to kuriozum czyli prezydenta i PiS, które za wszelką cenę chce zbudować mit partii opresjonowanej, jakby nie opresjonowało innych przez lata" – kontynuuje prof. Środa.

Jak dalej dodaje nigdy nie lubiła Bartłomieja Sienkiewicza i Szymona Hołowni, ale dziś jest im wdzięczna za "stanowczość". Jak dodaje, "raduje ją" również "determinacja Tuska".

Przejęcie mediów państwowych

Przypomnijmy, że proces zmian w mediach publicznych rozpoczął się w środę, kiedy minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz odwołał prezesów TVP, Polskiego Radia i PAP. Nowe zarządy spółek zostały wyłonione przez nowe rady nadzorcze powołane przez ministra. Decyzja natychmiast wywołała ogromny spór polityczny pomiędzy PiS a nową koalicją rządzącą, a także pytania o podstawę prawną decyzji. Tym bardziej, że zdecydowana większość prawników wskazuje, że działania ministra były bezprawne. Politycy Prawa i Sprawiedliwości i Suwerennej Polski stoją na stanowisku, że odwołanie władz mediów publicznych było nielegalne, więc nie ma mocy prawnej. Z kolei przedstawiciele Platformy Obywatelskiej zapewniają, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem.

W przyjętej we wtorek uchwale medialnej Sejm "wzywa wszystkie organy państwa Rzeczpospolitej Polskiej do niezwłocznego podjęcia działań mających na celu przywrócenie ładu konstytucyjnego w zakresie dostępu obywateli do rzetelnej informacji i funkcjonowania mediów publicznych". Od środy w siedzibach Polskiej Agencji Prasowej i Telewizji Polskiej przebywają parlamentarzyści PiS, którzy – jak wskazują – działają w trybie interwencji poselskiej.

Grupa "Wejście"

W sobotę portal Niezalezna.pl poinformował, że "ustalił, że atak na PAP był precyzyjnie zaplanowany". Doniesienia o rzekomej grupie "Wejście" na komunikatorze WhatsApp przekazał także dziennikarz Marcin Dobski. Zrzut ekranu pochodzi z ekranu telefonu komórkowego Marka Błońskiego, który ktoś sfotografował w siedzibie PAP w nocy z 21 na 22 grudnia.

"Weszliśmy w posiadanie tego screena. Jest to fragment korespondencji na komunikatorze whatsapp pomiędzy kilkoma osoba, które swoją grupę nazwali »Wejście«. Ma do niej należeć właśnie Błoński, ale również Paweł Majcher i Juliusz Kaszyński (nominaci Sienkiewicz na prezesa i wiceprezesa Polskiego Radia), a także mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram, znana z inicjatywy »Wolne Sądy« – czytamy na portalu Niezależna.pl.

Marcin Dobski przytoczył – jak wskazuje – fragment jednej z wiadomości: "Pachnie stanem wojennym, ale lepszy krzyk 50 niż dowód na bezsilność władzy". Odpowiada mu Gregorczyk-Abram: "Niestety PAP nie jest infrastruktura krytyczna" (pisownia oryginalna).

Czytaj też:
Trzęsienie ziemi w TVP. Matyszkowicz rezygnuje, Łopiński p.o. prezesa
Czytaj też:
Spór o media państwowe. Politycy PiS chcą komisji śledczej

Źródło: Facebook
Czytaj także