Fałszywy kurs złotego. "To był atak terrorystyczny na Polskę. Służby specjalne powinny wejść do Google"

Fałszywy kurs złotego. "To był atak terrorystyczny na Polskę. Służby specjalne powinny wejść do Google"

Dodano: 
Ekonomista dr Artur Bartoszewicz
Ekonomista dr Artur Bartoszewicz Źródło:PAP / Tomasz Gzell
Artur Bartoszewicz uważa, że fałszywy kurs złotego to nie był błąd, lecz "atak terrorystyczny na Polskę". – Służby specjalne powinny wejść do siedziby Google – stwierdził ekonomista.

Według danych Google złotówka rozpoczęła nowy rok potężnym tąpnięciem. W poniedziałek wieczorem euro kosztowało już 5,40 zł, dolar 4,83 zł, a frank szwajcarski 5,80 zł. Polska waluta nie była tak słaba nawet po wybuchu wojny na Ukrainie. Nic dziwnego, że w mediach społecznościowych zawrzało.

Minister finansów Andrzej Domański stwierdził, że kurs złotego, który wywołał panikę, to "fejk" i "błąd źródła danych". "Za chwilę otworzą się rynki w Azji i sytuacja wróci do normy" – napisał na portalu X (dawniej Twitter).

Ministerstwo Finansów przekazało w komunikacie, że zwróciło się oficjalnie do Google Polska o udzielnie informacji w sprawie przyczyn nieprawdziwej publikacji dotyczącej kursu złotego oraz o tym, jakie działania zamierza podjąć firma, aby uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości.

Bartoszewicz: To był atak terrorystyczny na Polskę. Służby specjalne powinny zabezpieczyć informacje

Dr Artur Bartoszewicz, ekonomista, powiedział w Radiu Wnet, że "polskie służby specjalne powinny wejść do siedziby Google i zabezpieczyć informacje".

– W momencie, kiedy polska waluta teoretycznie zawala się na oczach inwestorów, nikt nie reaguje, a minister finansów mówi, żebyśmy się uspokoili, że to jest błąd, to dla mnie jest zaskakujące. W moim przekonaniu mamy do czynienia z atakiem terrorystycznym na Polskę i trzeba zacząć o tym mówić – ocenił.

Według niego cała operacja może być celową grą na rzecz osłabienia złotówki i "przełożenia w naszych głowach, że bezpieczniejszą walutą jest euro".

– Uważam, że państwo polskie powinno ukarać wszystkie te portale (pokazujące nieprawdziwy kurs złotego – red.) za szerzenie fake newsa i zażądać od Google wszystkich kosztów prostujących informacje, które zostały fałszywie wtłoczone – powiedział Bartoszewicz.

Google się tłumaczy, rzecznik NBP apeluje

Google wydał w środę krótki komunikat, w którym czytamy: "Funkcje wyszukiwania, takie jak wyświetlanie kursu wymiany walut, opierają się na danych z zewnętrznych źródeł. W przypadku zgłoszenia nieścisłości, kontaktujemy się z dostawcami danych, aby jak najszybciej skorygować błędy".

Rzecznik Narodowego Banku Polskiego Wojciech Andrusiewicz stwierdził natomiast, że sprawdzone i w pełni wiarygodne kursy złotego publikuje na swojej stronie NBP. Jak dodał, "wykresy prezentowane przez Google nie zawsze są precyzyjne i odzwierciedlają realia, a sam portal nie bierze odpowiedzialności za ich prawidłowość".

Czytaj też:
Szydło ostrzega: Zostanie podjęta próba wprowadzenia w Polsce waluty euro

Opracował: Damian Cygan
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także