Platforma Obywatelska mamiła kiedyś Polaków wizją „nierobienia polityki, ale budowania mostów, orlików, dróg”. Pierwsze dwa gabinety Tuska chwalone były nawet przez niektórych konserwatywnych komentatorów za unikanie rewolucyjnych zmian i politykę „ciepłej wody w kranie”. Lewica utyskiwała wówczas na zachowawczość rządzących krajem należącym do Unii Europejskiej, w którym wciąż nielegalna (w większości przypadków) była aborcja, pomysły na związki partnerskie regularnie odrzucano, o „małżeństwach homoseksualnych” nikt nawet nie wspominał.
Przez osiem lat rządów PiS większość tematów z agendy rewolucji nie tylko dalej zamrażano, lecz także w niektórych sprawach rozpoczęto nawet swoistą kontrrewolucję. Najgłośniejszym tego przykładem pozostaje oczywiście wydane przez Trybunał Konstytucyjny orzeczenie zakazujące aborcji. Za rządów PiS środowiska LGBT nie mogły liczyć na absurdalne przywileje, którymi cieszą się na Zachodzie, a rząd podejmował walkę z seksedukatorami. Reakcja twardego elektoratu sprawiła nawet, że Jarosław Kaczyński musiał porzucić własny, również skrajnie lewicowy, projekt tzw. piątki dla zwierząt.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.