W środę, w całym kraju, protestują rolnicy. Rolnicy sprzeciwiają się wprowadzaniu unijnego Zielonego Ładu i niekontrolowanemu napływowi towarów z Ukrainy. Akcja ma formułę "przejazdową" – od wczesnych godzin porannych do późnego popołudnia, traktory i inne maszyny rolnicze mają spowalniać ruch na setkach dróg w Polsce.
"Jeszcze niedawno byłem głęboko przekonany, że udział w wielkich demonstracjach 4 czerwca, 1 października, a przede wszystkim w zwycięskich dla demokratycznej opozycji wyborach 15 października to będą ostatnie tego typu wydarzenia. Wygraliśmy!" – mówi w rozmowie z "Wyborczą" Wiesław Gryn, lider Oszukanej Wsi, organizacji zrzeszającej niezadowolonych rolników.
Zamiast spotkań w gabinetach, protest uliczny
Okazało się jednak, że zmiana władzy w Polsce nie wywołała oczekiwanego efektu. "Nie powiem, że nastawiałem się na zimowy relaks przy kominku, ze szklaneczką czegoś szlachetnego. Wyobrażałem sobie spotkania z przedstawicielami nowego Ministerstwa Rolnictwa raz na rok, raz na dwa lata, by spokojnie omówić sytuację w branży, podyskutować o kierunkach rozwoju, zaproponować, co zrobić, by polskie rolnictwo jeszcze szybciej szło do przodu" – wskazuje Gryn.
"Na wsi perspektywy coraz gorsze, coraz czarniejsze. Z tego powodu przelewa się czara goryczy, wybucha Wiosna Ludów, choć jeszcze do przedwiośnia daleko. Czara goryczy przelewa się nie tylko w Polsce. Przecież od tygodni rolnicy blokują Paryż, Berlin czy Bukareszt" – mówi szef stowarzyszenia.
Wiesław Gryn zapewnia, że chodzi "absolutnie nie o sytuację na krajowym podwórku, bo do tego rządu póki co trudno się przyczepiać". "Chodzi o sytuację makro, o to, co funduje nam Unia Europejska w postaci Zielonego Ładu. Jej europejski minister, tak się składa, że chodzi o Janusza Wojciechowskiego, polityka PiS, z wykształcenia prawnika, sędziego, rolnictwa nijak nie czuje, nie rozumie panujących w nim reguł" – przekonuje w rozmowie z "GW".
Czytaj też:
Plantatorzy buraka cukrowego dołączają do ogólnokrajowego protestu rolników