Stanisław Cat-Mackiewicz napisał, że lewicowy rząd Jędrzeja Moraczewskiego „okaleczył to dziecię w kołysce”, jakim była rodząca się do życia II RP. Słowa te jak ulał pasują również do początku III RP. Tym razem „dziecię w kołysce” okaleczył Okrągły Stół. Polska, która powstała na mocy tego porozumienia, jest bowiem krajem opartym na niesprawiedliwości.
To przy Okrągłym Stole zapewniono komunistom miękkie lądowanie. W istocie zagwarantowano im, że ich liczne zbrodnie pozostaną bezkarne. W efekcie wielu ubeków, wojskowych, sędziów i prokuratorów, którzy mieli krew na rękach, spokojnie dożyło swych dni w wolnej Polsce. Włos im nie spadł z głowy.
Mało tego, państwo przez wiele lat wypłacało im sowite resortowe emerytury, a potem chowało ich z honorami w alejach zasłużonych. Ofiary komunizmu nie mogły liczyć na podobne przywileje. Wiele z nich żyło i żyje w skrajnym ubóstwie. O bohaterów walki o niepodległość nikt nie zadbał.
Często możemy usłyszeć, że była to gorzka cena, jaką musieliśmy zapłacić za wolność naszej ojczyzny. Że gdyby nie Magdalenka i Okrągły Stół, Polska nie odzyskałaby niepodległości i do dziś żylibyśmy w PRL.
Pogląd ten jest nieprawdziwy. System i tak się walił, zgon Związku Sowieckiego oraz wszystkich jego europejskich satelitów był już pewny. Zawarty w 1989 r. kompromis nie był więc – jak nam się to wmawia – zwycięstwem Polski, tylko ratunkiem dla komunistów.