Niezależnie, czy chwalono czy piętnowano jej dyplomatyczną karierę, komentatorzy jednym głosem podkreślali jej nieprzejednanie względem Rosji i bardzo głęboki osobisty wpływ na politykę Stanów Zjednoczonych w kwestii ukraińskiej. Z kolei różnice w ocenie jej dorobku nie zaskakują: podczas gdy Rosjanie w jej rezygnacji ochoczo dopatrywali się fiaska polityki USA względem Ukrainy, za którą Nuland była odpowiedzialna, jej dotychczasowy szef Antony Blinken stwierdził, że jej spuścizna pozostanie kluczowym punktem odniesienia dla amerykańskich dyplomatów w przyszłości. Otóż jakkolwiek brzmiałoby to paradoksalnie, te dwa punkty widzenia niekoniecznie muszą się wzajemnie wykluczać, co wskazuje na tragizm położenia Ukrainy.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.