Dziecko "pasożytem"? Godek: Wypowiedzią powinien zająć się przynajmniej sąd lekarski

Dziecko "pasożytem"? Godek: Wypowiedzią powinien zająć się przynajmniej sąd lekarski

Dodano: 
Działaczka Pro-life Kaja Godek
Działaczka Pro-life Kaja Godek Źródło:PAP / Rafał Guz
Dehumanizacja dziecka, które pozbawia się życia, jest sposobem poradzenia sobie z tym, co się robi temu maleńkiemu, bezbronnemu człowieczkowi – mówi Kaja Godek z Fundacji Życie i Rodzina w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Jak pani skomentuje wypowiedź dr Anny Orawiec, która w Kanale Zero stwierdziła, że dziecko jest pasożytem w organizmie kobiety?

Kaja Godek: Słowa dr Orawiec są strasznie bolesne dla każdej normalnej kobiety, która kocha swoje dzieci. Jak można aż tak dehumanizować maleńkich ludzi? Jak daleko można się posunąć w nienawiści do budzącego się życia? I to jeszcze pracując w najpiękniejszej dziedzinie medycyny, jaką jest położnictwo – opieka nad matką i dzieckiem i przyjmowanie nowego człowieka na świat... Słowa pani ginekolog powinny zresztą zbulwersować każdego – oto lekarz nazywa pasożytami swoich pacjentów. Pamiętajmy, że położnik widząc kobietę w ciąży, ma przed sobą dwoje pacjentów i ma szanować i troszczyć się o oboje – matkę i dziecko. Wypowiedzią dr Orawiec powinien zająć się co najmniej sąd lekarski. Godzi ona w zaufanie do środowiska lekarskiego.

Czy taka wypowiedź ma na celu obrzydzenie macierzyństwa?

Z jednej strony tak – jest to próba pokazania, że ciąża to stan nienaturalny, niemal patologiczny dla organizmu kobiety. Próba stworzenia absurdalnej alternatywy: albo dobro matki, albo dziecka. Tymczasem dobro dziecka i matki idą ze sobą w parze – zarówno w obszarze psychologicznym, jak i medycznym. Znane jest w medycynie zjawisko tzw. mikrochimeryzmu. W największym skrócie polega ono na tym, że w trakcie ciąży komórki dziecka migrują do organizmu matki i jeśli w konkretnych narządach matki pojawiają się mikrouszkodzenia, komórki dziecka mogą tam dotrzeć i stać się budulcem do "naprawy" tkanki. Inne odkrycia mówią o tym, że komórki dziecka są obecne we krwi matki kilka, a nawet kilkanaście lat po ciąży – tak silny jest związek tych dwóch organizmów, tak dalece powiązane są z sobą dobro matki i dziecka.

Z drugiej strony myślę, że wypowiedź pani Orawiec jest po prostu wynikiem tego, że robiła aborcje, do czego sama się przyznała i to bez wstydu. Jeśli ktoś wielokrotnie aktywnie uczestniczy w zabijaniu poczętych dzieci, jeśli broni aborcji, to musi to sobie jakoś zracjonalizować. Dehumanizacja dziecka, które pozbawia się życia, jest sposobem poradzenia sobie z tym, co się robi temu maleńkiemu, bezbronnemu człowieczkowi.

Zdaniem kobiety, która jest ginekologiem, aborcja jest bezpieczniejsza od wyrywania zęba. Co pani na to?

Aborcja to zabijanie dzieci. Nie ma bezpiecznej aborcji. Każda kończy się śmiercią co najmniej jednej osoby – dziecka. Spójrzmy na to, co stało się wczoraj na Kanale Zero z właściwej perspektywy: jeśli będziesz robić aborcję, jeśli będziesz bronić mordowania poczętych dzieci, nawet nie zauważysz, jak zaczniesz wygłaszać absurdalne tezy i zniszczysz w sobie wrażliwość, którą powinien wykazywać każdy lekarz, każdy człowiek.

Czytaj też:
Kratiuk: Kobietom chce się obrzydzić macierzyństwo
Czytaj też:
Czarzasty: Szukanie dróg trzecich nie jest w tych sprawach rozsądne

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także