Wiceminister Michał Kołodziejczak wyjaśnił, że rozmowy z Kijowem trwają, ale nie chce naciskać ani na polski rząd, ani na stronę ukraińską.
– W momencie jak my podpisywaliśmy uzgodnienia, sytuacja wojenna była lżejsza dla Ukrainy. Trudne są czasy – mówił w Polsat News.
Jednocześnie zapewnił, że trwają negocjacje z rolnikami. – Rozmawiamy z grupą umówionych na spotkanie rolników. Nie ma człowieka, który po stronie rządu jest lepiej zorientowany niż ja. Ja ich rozumiem, ale rozumiem też słowa Donalda Tuska, który powiedział jasno: mamy trudne czasy, wręcz przedwojenne. Następne dwa lata pokażą bardzo dużo. I to pokazuje też złożoność, trudność tych problemów – dodał wiceminister.
Polska idzie na ustępstwa
Rolnicy wciąż przypominają, że granica miała być zamknięta na produkty z Ukrainy. Wiceminister stwierdził jednak, że obecnie Kijów jest w trudniejszej niż wcześniej sytuacji wojennej, dlatego Polska nie chce ich "dociskać".
– Żeby było jasne, ja rozumiem stronę polskich rolników – wiem, że jest duża grupa tych, którzy poważnie podchodzą do tematu i wiedzą, jak w tej chwili wyglądają relacje między Ukrainą i Rosją, że to są trudne momenty dla Ukrainy. W momencie jak my podpisywaliśmy uzgodnienia, ta sytuacja była lżejsza dla Ukrainy. Wydarzyły się jednak te mocne ataki Rosji – mówił.
Michał Kołodziejczak doprecyzował, że "rozumie naciski polskich rolników, by granice zamknąć, bo ten tranzyt jest uciążliwy" – Ja robiłem wszystko, by strona ukraińska dobrowolnie z nami ustaliła zasady tego tranzytu – mówił Kołodziejczak.
– Dziś rozmawiałem z ambasadorem Ukrainy w Polsce – Wasylem Zwaryczem – na temat tego, żeby usiąść, porozmawiać i coś ustalić. Nie chciałbym stawiać pod ścianą rządu ukraińskiego, ani tego, który też tworzę – podsumował.
Czytaj też:
Kołodziejczak w butach za kilka tysięcy. "Każdy rolnik takie nosi"Czytaj też:
Rolnicy stracili cierpliwość. Z nawozem pojadą do posłów