Żadnych talentów nie posiadał, a marzył o scenie. Co robić? Trzeba nie tylko ciężko pracować, ale też wymyślić siebie na nowo. Steve Martin uczynił to kilkukrotnie. Sprzedawca gazet w Disneylandzie, ekspedient w sklepiku z magicznymi gadżetami, a potem kiepski magik sceniczny; pilny student filozofii, wędrowny komik, który zamiast zarabiać, dokłada do interesu i kolekcjonuje fatalne recenzje. A przecież pamiętamy, jak daleko zaprowadzi go ta droga: w latach 80. i 90. jeden z najbardziej kasowych aktorów Hollywood, choć sukcesy przeplatał porażkami. Dziś to już powszechnie szanowany klasyk, któremu hołdy składają inni wielcy, jak choćby Jerry Seinfeld.
Reżyser Morgan Neville (Oscar za dokument „O krok od sławy”) podzielił swoją opowieść o Martinie na dwie zupełnie różne części. Pierwsza to historia trudów, przełomu i triumfu, historia kariery komika. Pełna archiwalnych zdjęć, amatorskich nagrań audio i
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.