Prof. Dudek: Lewica już w wyborach parlamentarnych wypadła słabo

Prof. Dudek: Lewica już w wyborach parlamentarnych wypadła słabo

Dodano: 
Prof. Antoni Dudek
Prof. Antoni Dudek Źródło:PAP / Albert Zawada
- Czarzastemu udało się wmówić działaczom Lewicy, że osiągnęli sukces, chociaż uzyskali połowę mniej posłów niż w poprzednim Sejmie – mówi w rozmowie z DoRzeczy.pl prof. Antoni Dudek, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

DoRzeczy.pl: Jak możemy ocenić wyniki wyborów samorządowych w skali kraju? Mamy powtórzenie wyniku i delikatne osłabienie Lewicy?

Prof. Antoni Dudek: W dużym stopniu tak. To powtórka wyników z 15 października, ale z tą różnicą, że w efekcie tych wyborów PiS jednak w kilku sejmikach będzie rządził, a w Sejmie stracił większość, więc stracił wszystko. W związku z tym, że sejmików jest szesnaście, a nie jeden, to PiS będzie miał realnie większe korzyści z pierwszego miejsca, niż w przypadku sejmu ogólnopolskiego. W przypadku procentów, to jest to niemal to samo, ponieważ to są subtelne różnice. Oczywiście Lewica jest słabsza, nieco słabsza jest Trzecia Droga, ale to nie są zasadnicze różnice. Lewica już w wyborach parlamentarnych słabo wypadła, tylko Czarzastemu udało się wmówić działaczom Lewicy, że osiągnęli sukces, chociaż uzyskali połowę mniej posłów niż w poprzednim Sejmie.

Po wyborach październikowych były teorie, że duża frekwencja sprzyjała nowej koalicji rządzącej. Czy podział jest na tyle stały, że niezależnie od frekwencji będziemy mieli podobne wyniki?

Mam wrażenie, że to nie jest tak, że frekwencja decyduje o wszystkim. Prawdziwa jest teza, że w ubiegłorocznych wyborach frekwencja pomogła obecnej koalicji rządzącej i partiom ją tworzącym, niż PiS, czy Konfederacji. Wybory samorządowe jednak się trochę różnią, idą na nie inni wyborcy. To elektoraty najbardziej zdyscyplinowane, jednak wśród tych, którzy stracili jest Trzecia Droga i Lewica. Jeśli przyjrzeć się bliżej, to oni stracili na tym, że frekwencja jest niższa. To nie jest tak, że niezależnie od frekwencji wynik jest różny. To nie jest istotne w tych wyborach, ale przy wyborach zero-jedynkowych, jak będzie w przypadku drugiej tury wyborów prezydenckich lub w przypadku drugich tur w wyborach samorządowych. Dla mnie klasycznym przykładem jest najciekawsza rozgrywka w wyborach o prezydenturę miast, czyli w Krakowie. W pojedynku między Gibałą a Miszalskim zdecydują wyborcy PiS-u. Podejrzewam, że większość z nich zostanie w domu – zarówno Gibała i Miszalski nie są dla nich sympatycznymi kandydatami. Jeśli poszliby i poparli Gibałę, to może to zmienić układ wyborów. Frekwencja ma znaczenie, nie można jej lekceważyć. To się jednak rozgrywa bardziej na poziomie zero-jedynkowych wyborów.

Czytaj też:
Prof. Czarnek: Nigdy nie osiągnęliśmy w wyborach samorządowych tak dobrego wyniku
Czytaj też:
Sawicki: Musimy podziękować KO i Lewicy, że już nie pożyczają nam wyborców

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także