W ubiegły wtorek na twarzy Silvia Berlusconiego malowała się ulga i satysfakcja – został ostatecznie uniewinniony w słynnej sprawie bunga-bunga. Były premier Italii był oskarżony między innymi o uprawianie prostytucji z nieletnią Karimą el Mahroug ps. Ruby (w owym czasie zaledwie 17-letnią) i nadużywanie władzy. Według sędziów Berlusconi nie znał rzeczywistego wieku „Ruby”, tym samym nie można go było skazać za czyny lubieżne.
Zwolennicy Berlusconiego zgromadzili się przed rzymskim pałacem Grazioli, by fetować triumf swojego idola. Il Cavaliere ogłosił, rzecz jasna, swój powrót do polityki i wyraził uznanie dla decyzji sędziów: „Coś, co w każdym innym kraju wydaje się normalne, we Włoszech jest aktem odwagi”. Grupka fanów zaczęła podrygiwać w rytm sloganu: „Kto nie skacze, ten komunista!”, aż wreszcie Berlusconi, z szelmowskim błyskiem w oku, obwieścił: „A teraz zapraszam wszystkich na bunga-bunga! Chociaż... niektórzy będą pewnie rozczarowani, bo to najzwyklejsza kolacja...”.
Jeżeli głośne imprezy organizowane przez Berlusconiego nazywa on „zwykłymi kolacjami”, to ciekawe, jak wyglądały „kolacje uroczyste”. Bunga-bunga nie były wymysłem mediów ani prokuratorów, ekspremier rzeczywiście organizował wymyślne orgie i żaden uniewinniający wyrok tego nie zmieni. Berlusconi nadal odgrywa ważną rolę we włoskiej polityce, trudno sobie jednak wyobrazić, by powrócił na szczyty władzy. Włoska prawica jest w rozsypce, Forza Italia Berlusconiego cieszy się poparciem około 15 proc. wyborców, a sam przywódca w przyszłym roku skończy 80 lat. Biologia jest bezlitosna. Aczkolwiek, oczywiście, medycyna może nas jeszcze czymś zaskoczyć.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.