I to nie tylko dlatego, że wiceprezydent mogła liczyć na wsparcie moderatorów z ABC News. Mimo straconej okazji były prezydent ma wciąż duże szanse na wygraną w wyborach Stawka tego pojedynku była niezwykle wysoka. Niecałe dwa miesiące przed kluczowymi wyborami w Stanach Zjednoczonych na antenie telewizji ABC starli się 78-letni Donald Trump i 59-letnia Kamala Harris. W poprzedniej debacie jako kandydat Partii Demokratycznej występował jeszcze prezydent Joe Biden, ale udowodnił wówczas jedynie, że jest niezdolny fizycznie i psychicznie do pełnienia tak ważnej funkcji.
Demokraci szybko odsunęli więc na bok niedołężnego staruszka i z uśmiechem na ustach poparli kandydaturę Kamali Harris, która dzięki temu nie musiała rywalizować z nikim w partyjnych prawyborach. Aby nie mówić głupot, przez kilka tygodni kandydatka demokratów jak ognia unikała wywiadów. Przed telewizyjnym pojedynkiem sztab Kamali Harris bardzo skrupulatnie przeanalizował zaś debaty Trumpa (wziął już udział w wielu), a następnie w hotelu, w zaaranżowanym studiu ze sceną, mównicą i telewizyjnymi reflektorami, eksperci godzina po godzinie ćwiczyli z wiceprezydent nie tylko chwyty retoryczne, lecz także mimikę i gesty, bo dla odbiorców w telewizyjnych debatach kluczowa jest właśnie mowa ciała.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.