Musimy się zacząć przyzwyczajać do myśli, że większość z grubo ponad 2 mln Polaków, którzy wyemigrowali z Polski (lub też ich z niej wypchnięto w ramach wymodlonej przez prof. Janusza Czapińskiego akcji pozbywania się z ojczyzny „radykalnej młodzieży”),
i to zapewne zdecydowana większość – przeważnie młodych, na ogół dobrze wykształconych, w znacznej mierze lubiących się mierzyć z wyzwaniami polskich kobiet i mężczyzn – raczej do nas nie wróci. Zwłaszcza zważywszy na sposób, w jaki Polska jest rządzona i – w związku z tym – zważywszy na perspektywy, które się przed nią, a więc i przed jej obywatelami, rysują. Perspektywy, nietrudno zauważyć, niezbyt zachęcające.
A czy wobec powyższego władze Rzeczypospolitej Polskiej, które – to wiemy od dawna – nie mają żadnego pomysłu, aby sprawić, by życie w Polsce stało się na tyle atrakcyjne, żeby skusić do powrotu tych Polaków, którzy wyemigrowali, a przynajmniej powstrzymać kolejne fale uciekających z ojczyzny, mają pomysł, jak uczynić z Polski kraj interesujący choć na tyle, aby zatrzymać tu większość z coraz liczniejszej rzeszy cudzoziemców, którzy do nas przyjeżdżają, nie wykluczając pozostania na stałe?
A przybywa ich coraz więcej i w dodatku coraz szybciej. Oto w 2014 r. z ważną kartą pobytu mieszkało w Polsce 176 tys. obcokrajowców wobec 121 tys. rok wcześniej i 112 tys. dwa lata wcześniej. W ubiegłym roku około 40 tys. przybyszom wydano pozwolenie na pracę – już aż ponad połowę z nich stanowili Ukraińcy. I tak jak polscy emigranci pracujący w Wielkiej Brytanii, Niemczech i Holandii, sami zarabiając, przysparzają bogactwa tamtym państwom, tak cudzoziemcy pracujący u nas, sami zarabiając, przysparzają bogactwa Polsce.
Ci ludzie – jak się wydaje – zakotwiczyli się już u nas, ale nie wiadomo na jak długo. A rządzący naszym krajem politycy jakoś nie dają po sobie poznać, żeby mieli wizję, najlepiej przekutą już na plan, jak tych Ukraińców, Białorusinów, Mołdawian, Serbów itd. zatrzymać tu na stałe i tak mocno związać z Polską, aby oni sami, albo ich dzieci, albo wnuki lub prawnuki zechciały stać się Polakami. Plan, czym ich skusić i jak przekonać, że pozostanie nad Wisłą to dobry pomysł na przyszłość własną i rodziny.
Ba, obawiam się, że jest jeszcze gorzej. Obawiam się, że władze III RP fundują obcokrajowcom raczej taką biurokratyczną mitręgę, która prędzej czy później – i to najczęściej raz na zawsze – wybija im z głów być może kiełkujące w nich z początku pomysły osiedlenia się w Polsce na zawsze.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.