DoRzeczy.pl: Jak pani ocenia orędzie prezydenta Andrzeja Dudy oraz reakcję premiera Donalda Tuska na słowa głowy państwa?
Beata Kempa: Mina, jak również mowa ciała, wskazywały, że premier jest delikatnie mówiąc – bardzo zły. Zresztą dał temu wyraz podczas bezprawnego wystąpienia w Sejmie. Marszałek Szymon Hołownia poprzez kruczki prawne dał premierowi taką możliwość, choć zgodnie z prawem po orędziu prezydenta nie ma debaty. Donald Tusk był nieprzygotowany i zdenerwowany. Generalnie bardzo mocno popłynął posługując się w swojej wypowiedzi wieloma daleko idącymi stwierdzeniami, których premierowi nie wypada mówić. Premier Donald Tusk po prostu nie wytrzymuje krytyki. Oprócz krytyki, premier zetknął się z prawdą. Jemu ktoś wreszcie to powiedział, podsumował jego złe działania, a tym kimś był prezydent RP. Myślę, że to zabolało Tuska, bo on nie uznaje krytyki we własnych szeregach i trzyma wszystkich w wielkim strachu. Nagle ten Donald Tusk publicznie otrzymuje bardzo poważne argumenty. Powiedział mu to wszystko prezydent, któremu Tusk od początku swoich rządów próbował ujmować honoru.
Prezydent podkreślił w orędziu kwestię związaną z ambasadorami i sędziami. To dla głowy państwa ważne?
Oczywiście. Mówimy o fundamentalnej kwestii podważania konstytucyjnego prawa i prerogatywy prezydenta do powoływania ambasadorów i mianowania sędziów. Krótko mówiąc, Donald Tusk chyba za bardzo poszedł w retorykę Ludwika XIV, który mawiał “państwo to ja”. Tuskowi się wydaje, że on jest takim królem Francji i może wszystko. Tak nie jest.
Po tym orędziu pojawiła się retoryka, że ono nie powinno tak wyglądać. Mieliśmy m.in. krytykę w “Faktach” TVN. Czy prezydent nie miał prawa podsumować roku rządów?
Miał prawo, a nawet obowiązkiem prezydenta jest ocena stanu państwa. Orędzie prezydenta było na tyle dobre i celne, że ruszyła cała tuba propagandowa mające na celu zbić argumenty Andrzeja Dudy, umniejszyć sukces tego orędzia które odbiło się potężnym echem w całej Polsce. I nawet nie prawa strona, ale środek sceny politycznej przyznał, że Donald Tusk wyszedł z roli premiera. Ludziom nie podoba się, że premier kwestionuje rolę prezydenta, orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, czy Sądu Najwyższego. Prezydent to podkreślił i jeszcze raz przypomnę, miał takie prawo, a nawet obowiązek, wszak to prezydent jest strażnikiem Konstytucji RP.
Czytaj też:
Kto kandydatem PiS na prezydenta? Dwa kolejne nazwiska w grzeCzytaj też:
Saryusz-Wolski: W praktyce relokacja migrantów do Polski już trwa
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.