Nie ukrywam, ze z tego punktu widzenia osiem lat PiS uważam za w dużym stopniu stracone. Szczególnie ostatnie lata, od 2020 roku i od nieszczęsnych, katastrofalnych pseudonegocjacji z Brukselą w sprawie KPO, kiedy to polski premier z prezydentem dygali grzecznie w takt fałszywych uśmiechów pani Ursuli (Boże, ależ to był żałosny spektakl) były okresem postępującej kapitulacji. Uwaga, można było inaczej!
Doskonałym przykładem polityka, który ma odwagę jest gubernator Florydy, Ron DeSantis. Kilka dni temu ukazał się specjalny raport, z którego wynika, że dzięki republikańskiemu gubernatorowi ze szkół publicznych, a więc finansowanych z funduszy stanowych, usunięto tylko w zeszłym roku…4500 egzemplarzy książek. Tak, to nie pomyłka: cztery tysiące pięćset egzemplarzy książek musiało zostać wycofanych ze szkół publicznych wskutek interwencji władz oświatowych, podporządkowanych gubernatorowi. Śmiało można powiedzieć, że dzięki temu Floryda stała się tym stanem, który może posłużyć za wzór „de-wokeizacji” Ameryki, a może szerzej, świata.