Klincz we Francji. Marne szanse na sformowanie nowego rządu

Klincz we Francji. Marne szanse na sformowanie nowego rządu

Dodano: 
Widok z zewnątrz na hotel Matignon w Paryżu
Widok z zewnątrz na hotel Matignon w Paryżu Źródło: PAP/EPA / YOAN VALAT
Obozy prawicy i lewicy wspólnie odwołały centrowego premiera Michela Barniera. Prezydent Macron chce szybko znaleźć jego następcę, ale nie będzie to proste.

Parlament Francji uchwalił wotum nieufności dla centrowego premiera Michela Barniera. Szefa rządu wspólnie odwołało Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen oraz Nowy Front Ludowy, czyli sojusz ugrupowań lewicy i skrajnej lewicy. Bezpośrednią przyczyną kryzysu była próba przeforsowania przez Barniera w parlamencie projektu ustawy o ubezpieczeniach społecznych bez głosowania. Teraz premier złoży dymisję, a przed prezydentem stanie nie lada wyzwanie.

Żaden z obozów politycznych nie ma większości

"Po odejściu Barniera prezydent Emmanuel Macron powoła nowego premiera. Jest to jednak trudne zadanie, bo obóz prezydencki nie ma w parlamencie większości, a zarówno skrajna lewica, jak i partia narodowa nie są w stanie utworzyć koalicji" – pisze na łamach Polonia Christiana zajmujący się francuską polityką i mieszkający we Francji Bogdan Dobosz.

"Skok w nieznane"

Dziennikarz przywołuje artykuł dziennik "Le Parisien" o tytule "Skok w nieznane", dobrze oddający sytuację na francuskiej scenie politycznej. Pogłębia się sytuacja niestabilności i bardzo możliwe, że Francuzów czekają kolejne przyśpieszone wybory parlamentarne. Zarówno obóz prawicy pod wodzą Marine Le Pen, jak i koalicja ugrupowań socjalistycznych, komunistycznych i skrajnej lewicy, są otwarte na taki scenariusz.

Zanim to nastąpi Macron poszuka nowego premiera. Przypomnijmy, że wcześniej prezydent potrzebował dwóch miesięcy na podjęcie decyzji w sprawie akceptacji nowego premiera, ponieważ lipcowe wybory parlamentarne nie dały żadnemu ugrupowaniu wyraźnej większości. Macron nie zgodził się na kandydatów proponowanych przez zwycięski blok koalicji lewicowej.

Dobosz: Szanse na utworzenie nowego gabinetu nie są duże

"Szanse na utworzenie nowego gabinetu nie są duże. Prawicowe RN zapowiada, że zagłosuje przeciw każdemu rządowi, który nie będzie chciał przestrzegać podstawowych «czerwonych linii politycznych» tej partii. Lewica i LFI, mówią o «automatycznym wotum nieufności» dla każdego gabinetu, którego premier nie będzie pochodził z obozu lewicy, która ostatnie wybory wygrała" – pisze Dobosz.

Jak dodaje, polityków chętnych do objęcia urzędu nie brakuje. "Pada już nazwisko socjalistki Ségolène Royal, która «jest gotowa» do przeprowadzki do Matignon i miałaby szansę zyskać poparcie lewicy. Po tej stronie brakuje doświadczonego kandydata, który mógłby zostać zaakceptowany przez centrum. Wybór polityka centroprawicy oznaczałby zaś «powtórkę z rozrywki» i powtórzenie się losu Barniera" – czytamy.

Sytuację we Francji komplikuje pogarszająca się kondycja gospodarcza. Francja, podobnie jak Polska, znajduje się na brukselskiej liście krajów «nadmiernego deficytu». W kraju narastają też rozmaite niepokoje społeczne. Pod koniec roku ma ruszyć fala protestów, w której udział zapowiadają nawet emeryci.

Czytaj też:
Co dalej we Francji? Bault: Możliwa nawet dymisja Macrona

Opracował: Grzegorz Grzymowicz
Źródło: PCh24.pl / DoRzeczy.pl
Czytaj także