Zdecydowanie ją jednak przeceniły i wywindowały, mianując pierwszą, wybitną damą naszego rysunku i satyry, szczytem panteonu polskiej karykatury. Jedyną artystką, która tak długo, bo prawie 40 lat, miała stałą rubrykę w czasopiśmie, w „Szpilkach”, gdzie co tydzień publikowała swoje rysunki. Choć wpływ na to miało niewątpliwie to, że była żoną redaktora naczelnego „Szpilek”, wpływowego Eryka Lipińskiego, a jej kariera załamała się, gdy się rozwiedli i Lipiński przestał być szefem czasopisma. Jej rysunki, a raczej według mnie rysuneczki, były rzeczywiście charakterystyczne i rozpoznawalne, przez cały czas tworzyła bowiem to samo: dwie osoby, najczęściej paniusie, rzadziej panowie, z wielkimi, okrągłymi, wytrzeszczonymi oczami, prowadzący naiwne i banalne dialogi, które wcale nie śmieszyły.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.