Tym razem nie dość im, że choć za swoje emerytury niemal w ogóle nie płacą, bo składają się na nie w zaledwie nieco ponad 10 proc., a w niemal 90 proc. fundują im je podatnicy z miast, to jednak są najwyraźniej zniesmaczeni, iż mieszczuchy składają się dla nich na tak małe emerytury. I domagają się większych.
Z odpowiednim żądaniem w tej sprawie już jakiś czas temu wystąpiła do premiera i ministra rolnictwa Krajowa Rada Izb Rolniczych. W wystosowanym apelu wyliczeniom i porównaniom wysokości emerytur rolniczych z KRUS (że takie niskie) i emerytur mieszczuchów z ZUS (że takie wysokie) nie było końca, tak się jednak całkiem nie przypadkiem złożyło, że ani razu przy tym nie porównano, jak duże (a ogromne) składki mieszczuchy muszą płacić za te swoje rzekomo ogromne emerytury, a jak mikre (a naprawdę tycie) składeczki opłacają rolnicy za swoje emerytury.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.