Piwo w Polsce jest uprzywilejowane? "Zrobiono wyjątek"

Piwo w Polsce jest uprzywilejowane? "Zrobiono wyjątek"

Dodano: 
Piwo w skrzynkach, zdjęcie ilustracyjne
Piwo w skrzynkach, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay
W Polsce sprzedaje się ok. 16 miliona puszek piwa dziennie. To nieprawdopodobny wynik i na tle Europy jesteśmy tutaj liderami. Zresztą piwo jest najczęściej kupowanym alkoholem do południa - mówił w Radiu Wnet Robert Wyrostkiewicz, dziennikarz i prezes Towarzystwa Medycznego i Zdrowotnego SANITAS.

Akcyza na alkohol jest w Polsce niższa niż w większości państw europejskich. Piwo jest uprzywilejowanym prawnie alkoholem, który można reklamować w mediach, czy miejscach publicznych oraz eksponować w sklepach pomiędzy produktami spożywczymi bez wydzielonego miejsca, jak ma to miejsce przy sprzedaży wina czy wódki.

"Piwo jest uprzywilejowane w Polsce"

Na temat uprzywilejowanej pozycji piwa na rynku mówił w Radiu Wnet Robert Wyrostkiewicz, dziennikarz i prezes Towarzystwa Medycznego i Zdrowotnego SANITAS. – Teoretycznie w Polsce nie można reklamować alkoholu, ponieważ mamy ustawę o wychowaniu w trzeźwości, która zakazuje reklamowania alkoholu. Jednak w 2001 roku, za czasów Leszka Millera, zrobiono wyjątek dla piwa. Piwo w Polsce można reklamować więc dość dowolnie, a inne alkohole mocne są schowane – mówił.

Wyrostkiewicz zauważył np., że "piwo jest reklamowane w telewizji po godz. 20". – Wszyscy znamy też różne billboardy. Zresztą piwo reklamowane jest także w atmosferze rozrywki, sportu, jakby było czymś miłym, w przeciwieństwie do innych alkoholi, a to poważny błąd. 12 proc. Polaków ma problem z alkoholem. To osoby, które są uzależnione od alkoholu etylowego, który nieważne, czy jest w "małpce", czy piwie. W przypadku piwa to zresztą poważny problem. W Polsce sprzedaje się ok. 16 miliona puszek dziennie. To nieprawdopodobny wynik i na tle Europy jesteśmy tutaj liderami. Zresztą piwo jest najczęściej kupowanym alkoholem do południa. Co 3-4 puszka kupowana do południa, to piwo "strong", a więc mocne. To masowy problem – mówił.

Dziennikarz zwrócił także uwagę na podejście państwa do alkoholu. – W Szwecji np. bardzo mocno jest limitowana liczba punktów sprzedaży alkoholu. W całym kraju jest ich 400, a przykładowo w samym Radomiu – 500. Ponadto, zaostrzone są godziny sprzedaży alkoholu, a do tego obowiązuje tam zakaz reklamy. W Polsce punktów sprzedaży alkoholu jest bardzo duzo. Niektóre gminy wprowadzają np. ograniczenia godzinowe i w takich miejscach spada sprzedaż alkoholu, a co za tym idzie, spadają również statystyki policyjne – wyjaśniał.

– Chodzi o to, by w Polsce potraktować wszystkie alkohole tak samo. Proszę zwrócić uwagę, że w sklepach mocny alkohol znajduje się za ladą i ekspedientką, a piwo wystawione jest np. przy chipsach, przekąskach. Piwo traktowane jest więc całkowicie inaczej. Sądzę, że osoby o wolnorynkowych poglądach zgodzą się z tym, że w ramach równej konkurencji nie może być tak, że jeden produkt ma inne zasady, niż inne. Piwo w Polsce jest uprzywilejowane – dodawał.

Wyższa akcyza na piwo?

Wyrostkiewicz podkreślił także na antenie Radia Wnet, że niedawno przez Polskę przetoczyła się kampania "antymałpkowa". – Im więcej artykułów ukazuje się na ten temat, to sądzę, że w Browarach Polskich strzelają korki od szampanów, bo odwraca się uwagę od piwa. Zresztą ta kampania też była wspierana przez browary, więc to nie tak, że ona miała miejsce organicznie. Niedawno browary dystrybuowały ulotkę wśród posłów, z której wynikało, że piwo to nie wódka. Krajowe Centrum Przeciw Uzależnieniom od razu stwierdziło, że jest to manipulacja. Lobbing browarów jest jednak silny i sięga również polityków. W efekcie mało mówi się o piwie, a dużo np. o małpkach – zauważył.

– Badania wykazują, że młodzi Polacy sięgają w pierwszej kolejności po piwo. Nie mówiąc już o pułapkach piwa bezalkoholowego. Okazuje się, że ludzie zaczynają od niego, a później sięgają po alkoholowe. Wprowadza to pewien rytuał picia. Piwo bezalkoholowe jest równie niebezpieczne i wprowadza w świat alkoholowy i uzależnień – dodawał prezes Towarzystwa Medycznego i Zdrowotnego SANITAS.

Wyrostkiewicz przyznał, że politycy różnych opcji w rozmowach zauważają, iż trzeba zakazać reklamy piwa w Polsce. – Tylko od deklaracji do zakazu jest długa droga. Nie wiadomo dlaczego, wciąż jest to w sferze pomysłów. Powinna bardzo szybko być procedowana ustawa. Wiemy, że obecna koalicja ma problemy z procedowaniem ustaw. Dopóki nie będzie zielonego światła z samej góry, a więc od Donalda Tuska, nie przełożą się te deklaracje na projekt ustawy. Przykładowo Ministerstwo Zdrowia jest tutaj jednoznaczne, ale nic się z tym nie dzieje. Apelujemy do rządzących, by przeszli od słów do czynów – powiedział.

Dziennikarz zwrócił także uwagę na problem uzależnienia od alkoholu osób nieletnich. – Mamy np. raport Instytutu Człowieka Świadomego, który pokazuje, że aż 77 proc. Osób nieletnich spotkało się z reklamą piwa. Młodzi ludzie wpadają w alkoholizm otoczeni bańką "fajnego" alkoholu, reklamowanego przez różnych celebrytów. 12 proc. Polaków ma problem z alkoholem, co na tle innych państw jest widoczne. Do tego dochodzą ogromne promocje piwa w dyskontach np. 12+12. Takie promocje w większości państw są zakazane. Często piwo jest tańsze niż dobra woda, czy niż chleb. O czym w ogóle mówimy? – pytał retorycznie.

– Postulujemy podwyższenie akcyzy na piwo. Postuluje to też znana influencerka Olga Legosz, która proponuje podwyższenie akcyzy o 60 groszy. Z tej zwiększonej akcyzy można byłoby sfinansować np. asystencję dla osób niepełnosprawnych. Podwyższona cena powoduje mniejsze spożycie, a to przełoży się na mniejsze uzależnienie. Zresztą nie ma co żałować koncernów, bo one sobie poradzą. Zwłaszcza, że praktycznie nie ma polskich browarów – zakończył.

Czytaj też:
Manipulacje w ulotce Browarów Polskich? Kłos: Akcyza na piwo jest za mała? To nieprawda!

Źródło: Radio Wnet
Czytaj także