Sachajko: Unia Europejska obiecuje zbrojenia, ale nic z tego nie wynika

Sachajko: Unia Europejska obiecuje zbrojenia, ale nic z tego nie wynika

Dodano: 
Jarosław Sachajko
Jarosław Sachajko Źródło: PAP / Tomasz Gzell
Unia Europejska chce się bronić, ale niech zacznie to robić, a nie tylko opowiadać - mówi poseł Koła Wolni Republikanie Jarosław Sachajko w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Unia Europejska chce się bronić, chce się zbroić, tworzy specjalny fundusz, specjalną pożyczkę na uzbrojenie w ramach Unii. Co pan o tym sądzi?

Jarosław Sachajko: Jestem przeszczęśliwy, że Unia będzie się chciała bronić, tylko niech w końcu zacznie to robić, a nie tylko opowiadać. Słyszymy to od wielu lat – od co najmniej 2014 roku, potem od 2022 roku, i wciąż nic się nie dzieje. Teraz zapowiedziano 800 miliardów euro, tylko to jest znowu obiecane w sposób niejasny, bo pani Ursula von der Leyen wymyśliła to tak, że jeśli poszczególne państwa zwiększą wydatki na armię o 1,5% PKB, to w połączeniu z 150 miliardami euro pożyczki, będzie razem 800 miliardów.

Co to dla nas oznacza?

Po kolei: wiele państw już jest zadłużonych. Aż siedem państw znajduje się w procedurze nadmiernego deficytu, w tym Polska. Z tym, że Polska jest jedynym państwem, które znalazły się w tej procedurze z powodu wydatków na zbrojenia. My mieliśmy 5,1% PKB deficytu, z czego 4,7% to wydatki na zbrojenia. Inaczej licząc, gdyby nie uwzględniać wydatków na zbrojenia, to nasz deficyt wynosiłby 0,4% PKB.

Znowu wyszło na to, że oszukano naszego premiera Tuska, bo poprzedni premier, Mateusz Morawiecki, miał już wcześniej uzgodnione, że wydatki na uzbrojenie nie będą wliczane do procedury nadmiernego deficytu. Tak „szanują” naszego obecnego premiera, że nie dotrzymali umowy, którą zawarli z poprzednim rządem. Po spotkaniu w Londynie władze Unii Europejskiej mają wyłączyć wydatki na zbrojenia z tej procedury, gdyż większość państw UE po zwiększeniu wydatków o 1,5% PKB na zbrojenia byłoby w procedurze nadmiernego deficytu. Pozostałe sześć państw, które są w tej procedurze, są zadłużone z powodu zbyt wysokich wydatków socjalnych. To jedna sprawa.

A kolejna?

Wracając do tej pożyczki na 150 miliardów euro – to kolejne KPO z komponent szantażu. Jak mówią w moich stronach na Zamojszczyźnie: „raz cygan idzie przez wieś”. Skoro zostaliśmy oszukani przy KPO, nie powinniśmy po raz kolejny wchodzić w ten oszukańczy mechanizm. Nie powinniśmy sięgać po tę pożyczkę, bo zostaniemy oszukani. Pani Ursula obiecuje, że Unia Europejska się będzie zbroić, ale to są tylko obiecanki. Tym bardziej chcę podkreślić, że jestem przerażony, iż polski premier atakuje administrację Stanów Zjednoczonych. Zauważmy, że sam premier w ciągu jednego dnia zmienił zdanie. Lecąc do Londynu mówił, że Unia Europejska, mająca 500 milionów ludzi, nie potrzebuje Stanów Zjednoczonych z ich 300 milionami. Jednak już po południu zmienił zdanie i stwierdził, że Stany Zjednoczone są potrzebne, ale wciąż atakuje administrację USA. Nawet po tym, co zobaczyliśmy – jak Stany Zjednoczone szorstko obeszły się w sprawie Ukrainy po „niedyplomatycznym” zachowaniu prezydenta Ukrainy w Gabinecie Owalnym. Skoro Ukraina chce się sama bronić, to pomoc militarna została zatrzymana i Ukraina szybko zmieniła zdanie. My jako państwo przyfrontowe, graniczące z Rosją, nie powinniśmy drażnić Stanów Zjednoczonych. Cóż my możemy w tej sytuacji? Palcem pogrozić? Naprawdę nie powinniśmy drażnić ani Rosji, ani Stanów Zjednoczonych. I na koniec chciałem powiedzieć, że teraz przed nami kluczowe wybory prezydenckie.

Dlaczego zbliżające się wybory prezydenckie są tak ważne?

Jeśli, nie daj Boże, wygra pan Rafał Trzaskowski, to on zgodzi się na wysłanie polskich wojsk na Ukrainę. Zapewnienia pana premiera w tej sprawie to dokładnie takie same zapewnienia, jak te o benzynie po 5,19 zł, 60 tys. kwoty wolnej od podatku i innych obietnicach. Złożyłem interpelację poselską z sugestią aby pan premier ogłosił referendum. Skoro obiecuje, że nie wyśle wojsk na Ukrainę, niech przy okazji wyborów prezydenckich – mamy jeszcze czas – ogłosi referendum, aby mieć czarno na białym, że polskie społeczeństwo nie chce, by polskie wojsko było wysyłane na Ukrainę i aby ta decyzja polskiego społeczeństwa była dla rządu wiążąca, bo nie potrzebujemy prowokować Rosji.

Czytaj też:
Koniec sporu ws. ambasadorów? Jest porozumienie prezydenta z MSZ
Czytaj też:
Zełenski: Jeżeli Rosjanie są gotowi, to wtedy pójdą za tym decyzje

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także