DoRzeczy.pl: Pojawiła się plotka, że Unia Europejska chce otworzyć rynek i granicę dla produktów rolnych z Ukrainy. Co to mogłoby oznaczać dla polskiego rolnictwa?
Krzysztof Ciecióra: To nie jest nowa informacja. Komisarz Rysuner Hansen, kiedy był przesłuchiwany, mówił o tym, że żywność z Ukrainy w żadnym stopniu nie zagraża rolnictwu w Europie. Dobrze wiemy, że ten scenariusz był przygotowywany i tak naprawdę będzie wdrażany w życie. Co ciekawe, oczywiście po wyborach prezydenckich w Polsce. Jak to wpłynie na polskie rolnictwo? To będzie katastrofa. Już teraz jesteśmy zalewani cukrem z Ukrainy, innymi produktami, które wpływają na nasz rynek. Kiedy dołożymy do tego pszenicę, rzepak, kukurydzę, to będzie dla nas katastrofa. Pomijając to, że już dzisiaj ceny płodów rolnych są na rekordowo niskim poziomie.
W żaden sposób polski rolnik nie może konkurować z rolnikiem ukraińskim?
Na Ukrainie nie ma rolników, są holdingi, agroholdingi. To są ogromne latyfundia, ogromne manufaktury żywności. Nie ma ukraińskiego jedzenia, żywność jest produkowana na Ukrainie przez właśnie te międzynarodowe koncerny. Nie ma mowy o jakiejkolwiek konkurencji, bo nasza żywność jest produkowana przez rolników, a żywność na Ukrainie jest produkowana przez korporacje.
Co można zrobić, żeby to blokować?
Przede wszystkim potrzebne jest jasne, zdecydowane i jednoznaczne stanowisko polskiego rządu. Donald Tusk opowiadał, że nie da się ograć Unii Europejskiej. Być może on nie daje się ogrywać, ale na pewno ogrywają jego koledzy, właśnie polskich rolników. Musi być tutaj stanowcze weto polskiego rządu. Polski rząd musi organizować koalicję blokującą, szczególnie w oparciu o nasze doświadczenia, czyli w oparciu o państwa graniczące z Ukrainą. Czyli te, które będą miały największe problemy z tą żywnością. I tutaj trzeba rozpocząć działania już teraz, wykorzystując również to, że mamy prezydencję Unii Europejskiej. Jeśli w czasie jej trwania nie dojdzie do jakichkolwiek konkretnych działań, żadnej debaty, to oznacza, że Tusk i rząd, uśmiechnięta koalicja, zostawili rolników na pożarcie.
Czytaj też:
Tyle zarabiają Polacy. Padły konkretne kwotyCzytaj też:
Złe dane z polskiej gospodarki. "Gremialne rozczarowanie"
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.