W hali Olivii zaśpiewała wtedy m.in. „Przesłanie Pana Cogito” Zbigniewa Herberta; w jej repertuarze znajdzie się także inny jego wiersz – „Węgrom”: Stoimy na granicy wyciągamy ręce i wielki sznur z powietrza wiążemy bracia dla was. Z krzyku załamanego, z zaciśniętych pięści odlewa się dzwon i serce milczące na trwogę. Proszą ranne kamienie, prosi woda zabita. Stoimy na granicy, stoimy na granicy. Stoimy na granicy nazwanej rozsądkiem i w przyszłość patrzymy, i śmierć podziwiamy.
Przypominała twórczość zamordowanego w lipcu 1943 r. przez Ukraińców na Wołyniu Zygmunta Jana Rumla („Zajazd”), za Sewerynem Goszczyńskim zachęcała: „Sadźmy, przyjacielu, róże”, ale największe znaczenie miała chyba popularyzacja przez Antoninę Krzysztoń songów czeskiego barda Praskiej Wiosny, Karela Kryla. Takich jak „Motyl”: Pod czerwonymi jarzębinami zaginął motyl między karabinami. Zdeptał go butem dowódca tyłów i zginął motyl tak jak nasza miłość.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.