Powrót na pole position
  • Radosław WojtasAutor:Radosław Wojtas

Powrót na pole position

Dodano: 
Robert Kubica
Robert Kubica Źródło: PAP/EPA / YOAN VALAT
Jego życiorys to materiał na film. Mógł już powstać kilka lat temu, gdy Robert Kubica po długiej przerwie spowodowanej wypadkiem wrócił do Formuły 1. Polski kierowca wówczas odmówił, bo uznał, że ten scenariusz wciąż się pisze. Nie pomylił się. W wieku 40 lat wygrał 24-godzinny wyścig Le Mans i zapowiada, że ze ścigania się prędko nie zrezygnuje.

Wyścigowa legenda Sonny Hayes daje się namówić na powrót z emerytury, żeby poprowadzić zmagający się z problemami zespół Formuły 1 i zostać mentorem młodego mistrza kierownicy. Przy okazji dostaje szansę, by raz jeszcze stanąć na szczycie”. To streszczona do dwóch zdań fabuła filmu „F1: Film” z Bradem Pittem, który niedawno wjechał na ekrany kin. Niczego nie ujmując filmowi ani jego scenarzyście Ehrenowi Krugerowi (m.in. „Top Gun: Maverick”, „The Ring” 1 i 2, „Transformers 3”), kinowa historia Sonny’ego Hayesa w porównaniu z historią Roberta Kubicy to najlepsze potwierdzenie tego, że to życie pisze najlepsze scenariusze.

W grudniu ubiegłego roku Robert Kubica świętował 40. urodziny. W czerwcu tego roku – jeden z największych w swojej karierze sukcesów sportowych: zwycięstwo w 24-godzinnym wyścigu Le Mans w najbardziej prestiżowej klasie Hypercar. Polak był najstarszym kierowcą w swoim zespole, jechali z nim dwaj 25-latkowie: Chińczyk Yifei Ye i Brytyjczyk Phil Hanson. Każdy z nich mógł spędzić za kółkiem ferrari jednorazowo nie więcej niż cztery godziny, a w całym wyścigu – maksymalnie 14. Kubica jechał najdłużej ze swojego zespołu – 10 godzin – i pokonał najwięcej, bo 44 proc. okrążeń.

Artykuł został opublikowany w 28/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także