Ośmielam się napisać o przysłowiowym "kozim rogu", bo wielu oceniających sposób przekazywania krajom UE pomocy przez największy w historii UE finansowy Instrument na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności (RRF) ma uzasadnione wątpliwości, czy warto było tak się zadłużać.
Otóż kontrola realizacji zaliczek, dotacji, pożyczek z całego RRF opiewającego na prawie 650 miliardów euro wskazuje, jak fatalne wyniki idą za unijnymi biurokratami, którzy wyprodukowali masę przepisów i wymogów po to, żeby dawać kasę tym krajom, w których nie ma konserwatystów, wyimaginowanych faszystów, czy wrednej prawicy. Jak już zaprogramowano to, jak nie dać pomocy gospodarczej podejrzanym o nacjonalizm krajom, jak ukarano chorych, przedsiębiorców i inne podmioty w tych złych krajach, to okazało się, że w tych dobrych jest też problem. A problem ten polega na tym, że eurobiurokracja nie jest w stanie wydobyć z ogromnych pożyczonych pieniędzy założonych efektów RRF.
Ano więc jest tak, że mamy już 75% okresu finansowania pomocy po pandemii a zrealizowano 37% wszystkich kamieni milowych, wypłacono 220,7 miliarda euro, a reszta zostaje do wypłacenia. Mamy więc niski poziom wypłat i wdrożenia. Tak mówi Europejski Trybunał Obrachunkowy. Chociaż tak zwana "samoocena'" przez poszczególne kraje tego stanu jest lepsza to i tak widać, że najgorzej z dotacjami jest w obszarze wsparcia finansowego dla przedsiębiorstw i w części modernizacji infrastruktury. Grupa robocza ds. kontroli RRF i Trybunał Obrachunkowy mówią, że wydawane pieniądze nie pokazują wyników ani rezultatów ani tego ile środków trafia do prywatnego sektora oraz wskazują na subiektywne zalecenia dotyczące krajowych planów odbudowy, czyli jedne kraje miały lepiej inne gorzej przy zmianach programów, kamieni milowych i celów.
Nie wiadomo też, które działania zostały zrealizowane w oparciu o otrzymane płatności, dlaczego zaprzestawano jakichś reform i wycofywano wniosek o płatność, i jaką cześć kamieni milowych zrealizowano a jakiej nie zrealizowano.
Trudno się temu dziwić, jeśli ogółem państwa członkowskie dokonały 1902 rewizji środków, czyli zmieniły ich przeznaczenie. Czy ktoś to może sprawdzić? Może i by mógł, ale nie ma środków na kontrolę i nie przewidziano też jasnych kryteriów zwrotu środków, jeśli zostały źle użyte. Oczywiście, dzięki temu jest mniej pracy dla urzędników i więcej możliwości "samowolki" w wykorzystywaniu drogo pożyczonych przez KE pieniędzy. Możemy się tylko domyślać, że jeśli 40% wszystkich zmian w poszczególnych krajowych planach odbudowy nastąpiło za zgodą KE, to już kto, jak te zgody załatwiał i czy wszyscy wnioskodawcy zmian zostali tak samo traktowani pozostaje tajemnicą. Mleko się rozlało, pieniądze będą wydane, efektów będzie mniej niż zakładano, a kraje które mają znajomości w Brukseli modyfikują swoje wcześniejsze plany odbudowy nie po to żeby zrobić reformy i pobudzić gospodarkę tylko po to, żeby wziąć pieniądze i coś zrobić.
Ale żarty się skończyły, bo coraz więcej analityków obserwuje efektywność pożyczonych pieniędzy. Niemniej jednak ta sama Komisja Europejska już proponuje "federalizm fiskalny" jak to nazwał profesor T. Grosse. Polegał on będzie na: zaciąganiu kolejnych długów przez UE, bo jak są długi, to trzeba je spłacać, a jak trzeba spłacać, to są potrzebne nowe podatki albo inne daniny które można pozyskać reformując to, co już działa. Tak więc jest propozycja, żeby państwom, które pobierają cła zabrać z obecnych 25% piętnaście procent i pozostawić tym państwom 10 % (UE zyska przez to ok 4 mld euro rocznie). Jest również plan podniesienia opłaty za nieprzetworzony plastik z 0,8 do 1,07 euro za kilogram (zysk dla UE ponad 2 mld euro, a Polska płaci ok.1,7 mld złotych rocznie tego podatku). UE sięga też po opłatę z ETS1 w wysokości 30% co da UE 10 mld euro rocznie, a Polsce zabierze ok 1,7 mld euro. Można się też spodziewać dodatkowych ceł wprowadzanych na towary produkowane poza UE przy użyciu węgla i gazu. Żeby spłacać długi UE jest też propozycja podatku od elektrośmieci – płacił będzie ten kto pozbywa się np. starej lodówki i zapłaci ok 2 euro od każdego kilograma (prognoza zysku – 15 mld euro rocznie do budżetu UE). Oprócz tego proponuje się by UE miała udział w akcyzie na papierosy w poszczególnych krajach oraz podatek od korporacji, które mają obrót roczny wyższy niż 100 mln euro.
Jak będzie zobaczymy, ale unijny projekt jest obarczony coraz większymi zagadkami prowadzącymi do państwa europejskiego, których rozwiązanie wymaga wielu analiz i przyjęcia do wiadomości przez kontestatorów unijnego państwa, że opór wobec niego będzie skutkował pogłębioną refleksją o potrzebie użycia wobec każdego kontestatora mechanizmu praworządności, żeby chronić, zgodnie z lewicowo – liberalnym dogmatem wartości europejskie i oś Berlin – Bruksela – Paryż – Moskwa.
Bogdan Rzońca, poseł do Parlamentu Europejskiego
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
