Lidia Lemaniak, DoRzeczy.pl: W lipcu Komisja Europejska zaproponowała nowy cel klimatyczny, zgodnie z którym emisje gazów cieplarnianych powinny w 2040 roku wynieść o 90 proc. mniej względem poziomu z 1990 roku. Czym w ogóle jest cel klimatyczny?
Anna Zalewska: Kiedy trwała pandemia COVID, Parlament Europejski pracował zdalnie nad prawem klimatycznym, czyli rozporządzeniem, które wyznaczało m.in. cele klimatyczne. Później nastąpił pakiet Fit for 55, bo trzeba było przygotować dokumenty, które rozwijały to, co jest w prawie klimatycznym. W prawie znalazło się zobowiązanie, że trzeba wprowadzić cel na 2040 i to ma być cel 90 proc. Podczas pandemii dyskutowaliśmy z Fransem Timmermansem, ówczesnym wiceszefem Komisji Europejskiej i mówiliśmy, że prawo klimatyczne jest po pierwsze – niepoliczone dobrze, a po drugie – pandemia spowoduje, że sytuacja gospodarcza będzie dużo bardziej skomplikowana i że musimy utrzymać pracę. Oczywiście było to niemożliwe i później jeszcze do tego wszystkiego doszła wojna.
Prawo klimatyczne ma cokolwiek wspólnego z rzeczywistością?
Nie. Nie ma nic wspólnego z rzeczywistością biznesową, finansową, gospodarczą i nie ma nic wspólnego z możliwościami UE. Na początku tej kadencji Parlamentu Europejskiego też pokazano wiele raportów, w tym m.in. raport byłego włoskiego premiera, Mario Draghi’ego, który mówił o tym, że właściwie my już widzimy tylko plecy USA i Chin, że straciliśmy konkurencyjność oraz, że właściwie potrzebujemy rocznie 800 mld euro, żeby próbować dogonić Chiny i USA. Nie było powiedziane wprost, że to wina Zielonego Ładu, bo tutaj się tak nie mówi i jemu też nie wolno. Jednak to jest odzwierciedlenie tego, w jakiej sytuacji gospodarczej jest UE. W tamtym roku na szczycie klimatycznym COP29, który odbywał się w Baku, okazało się, że właściwie Unia Europejska jest sama ze swoimi ambicjami i celami, a w związku z tym świat powiedział, że on nie ma zamiaru realizować niczego w takim tempie, jak chciała UE. Między innymi była tam dyskusja o celu 90 proc. do 2040.
Co się obecnie dzieje w tej sprawie w Parlamencie Europejskim?
Mamy awanturę. Ja też pracuję w ramach tego dokumentu, jako tzw. sprawozdawca cień. Jest stanowisko trzech grup politycznych: patriotów, suwerenistów, ale przede wszystkim EKR. Poszczególne państwa również zaczęły się denerwować, bo wiedzą, że to jest tylko ideologiczne wypełnienie postanowień z prawa klimatycznego. Nie ma żadnych dowodów i żadnych analiz ekonomicznych. Mało tego – jest zagrożenie, że my celu na 2030 rok, czyli 55 proc. również nie wypełnimy i taka była zapowiedź sprzed dwóch lat Europejskiej Agencji Środowiska.
W ubiegłym tygodniu przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen mówiła jednak w orędziu, że "UE jest na dobrej drodze do osiągnięcia celu na 2030 rok, jakim jest redukcja emisji gazów cieplarnianych o co najmniej 55 proc.". "To siła Europejskiego Zielonego Ładu i musimy utrzymać ten kurs" – stwierdziła.
Pani von der Leyen w swoim orędziu mówiła, że jest to możliwe, twierdząc, że ma dowód w postaci – uwaga – planów poszczególnych krajów członkowskich w sprawie energii i klimatu. Ja czytałam plan Polski i tam część rzeczy jest już absolutnie nieaktualnych, więc my też nie jesteśmy w stanie powiedzieć, że do 2030 wykonamy obniżenie emisji o 55 proc. W związku z tym, że nie ma dowodów, nie ma badań, nie ma analiz ekonomicznych, już 11 krajów członkowskich chce, żeby Rada Europejska wyznaczyła kierunki. Oczywiście, nikt im niczego nie przedstawi i nie udowodni, że jest to możliwe, ale oni będą się targować. Z tego, co słyszę, to chcą dokonać kompromisów,,matematycznych”. To znaczy jeżeli nie godzicie się na 90 proc., to niech to będzie np. 83 proc. albo 72 proc. Pytani o metodologię nabierają wody w usta, bo po prostu nie ma metodologii.
Co wcielenie w życie takiego celu klimatycznego oznaczałoby dla UE?
Europa zostałaby naprawdę sama na całym świecie i jeszcze bardziej zgasiłoby to gospodarkę. Dlatego, że to wszystko, co dotyczy rolnictwa, ogrzewania, podatku ETS 2, który pomału jest wdrażany, dyrektyw budynkowych i energii odnawialnej, to wszystko zostanie zmienione i cel zostanie wyznaczony nie na 55 proc., tylko na 90 proc. To jest po prostu gospodarczy upadek dla całej UE. Dodatkowo w zmianie dotyczącej celów na 2040 rok do 90 proc. jest zapisane, że będzie można realizować ten cel poza UE.
Czyli co to oznacza?
Na przykład to, że Niemcy postawią na Ukrainie wiatraki i uznają, że mogą je sobie,"odliczyć", bo obniżają emisję dwutlenku węgla. To pokazuje hipokryzję. Dramatycznie widać to też w rolnictwie. Pewnie za moment będzie awantura, bo mamy umowę z Mercosur i za moment liberalizację umowy z Ukrainą. Związki rolnicze zapowiadają protesty. W umowie z Mercosur nie ma żadnych zasad i obostrzeń m.in. dotyczących stosowania pestycydów. Brazylia i Argentyna są w pierwszej piątce na świecie, jeżeli chodzi o ich stosowanie, co pokazuje, że to jest oszustwo, skoro godzimy się na to, że z całego świata będą spływać do nas produkty spożywcze, które z zasadami obowiązującymi i związanymi z Zielonym Ładem w UE nie mają absolutnie nic wspólnego.
Samo więc nasuwa się pytanie, dlaczego się tak dzieje?
Powtarzam to od momentu pracy nad prawem klimatycznym i pakietem Fit for 55. Nikomu nie chodzi o ochronę środowiska, chodzi po prostu o pieniądze. Wymyślono sobie cele, które są niemożliwe do zrealizowania po to, żeby Europejczycy za to zapłacili. Przykładem jest dyrektywa budynkowa, która zmusza nas do niemożliwych i bardzo kosztownych remontów kapitalnych, żeby nasze domy były zeroemisyjne i żeby otrzymywały określone certyfikaty energetyczne. To jest niemożliwe. Ludzie nie mają pieniędzy, nie mają nawet zdolności kredytowej, żeby np. za 500-600 tys. wyremontować stary dom na wsi. Ale co się w związku z tym stanie? UE mówi: no trudno, nie udało ci się, no to zapłacisz podatek. To jest właśnie ETS2, czyli podatek za ogrzewanie i chłodzenie swojego własnego domu. Nie będzie tak, że to obywatel wprost zapłaci. Tylko zapłacą ci, którzy będą dostarczać węgiel, gaz, gaz skroplony czy olej opałowy. W związku z tym znów ci, którzy zajmują się podatkami i opłatami, będą zarabiać pieniądze. Tak jest skonstruowany Zielony Ład w UE.
Czytaj też:
"Gwóźdź do trumny". Ardanowski ostrzega ws. MercosurCzytaj też:
"Trzeba zablokować umowę z Mercosur". Bryłka ostrzega: Polska straci najwięcej
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
