"Gwóźdź do trumny". Ardanowski ostrzega ws. Mercosur

"Gwóźdź do trumny". Ardanowski ostrzega ws. Mercosur

Dodano: 
Jan Krzysztof Ardanowski
Jan Krzysztof Ardanowski Źródło: PAP / Leszek Szymański
Umowa z Mercosur jest właściwie gwoździem do trumny rolnictwa europejskiego, nie tylko polskiego. Trzeba rozpatrywać ją również w kontekście ułatwień, które Komisja Europejska wprowadziła dla importu z Ukrainy. To są dwa uzupełniające się działania – mówi DoRzeczy.pl były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.

Lidia Lemaniak, DoRzeczy.pl: Komisja Europejska przyjęła w ubiegłą środę umowę handlową z Mercosur. Gdyby ta umowa została wcielona w życie, to co to oznacza dla polskich rolników?

Jan Krzysztof Ardanowski: Umowa z Mercosur jest właściwie gwoździem do trumny rolnictwa europejskiego, nie tylko polskiego. Szczególnie, że trzeba rozpatrywać ją również w kontekście ułatwień, które Komisja Europejska wprowadziła dla importu z Ukrainy. To są dwa uzupełniające się działania, które mają doprowadzić do tego, że żywność, której potrzebują obywatele Europy, czyli prawie 500 mln ludzi, ma pochodzić spoza UE – z Ameryki Południowej i z Ukrainy. Prawdopodobnie w nieodległym czasie, gdyby się skończyła wojna, to również z Rosji, bo firmy zachodnie bardzo zabiegają o współpracę gospodarczą z Rosją. To jest niekonsekwentne i nielogiczne, bo bezpieczeństwo żywnościowe może zapewnić tylko własne rolnictwo. Nie wierzę w możliwości codziennego zaopatrzenia w miliony ton żywności dla 500 mln ludzi pochodzącej wyłącznie z zewnątrz. Pandemia i wojny uczą, jak łatwo jest zerwać łańcuchy dostaw. Za chwilę nie ma transportu, statki nie pływają i zostajemy bez żywności. Ale jest drugie dno tego wszystkiego.

Czyli? Co jest tym drugim dnem?

Chodzi o niemiecki zamysł zwiększenia eksportu wyrobów przemysłowych z Niemiec do Ameryki Południowej. Tylko te kraje nic innego nie mają, by zapłacić za samochody, turbiny wiatrowe czy sprzęt gospodarstwa domowego, czyli to czego Niemcy nie mogą sprzedać i to właśnie powoduje recesję w Niemczech. Kraje Ameryki Południowej mogą zapłacić tylko żywnością. Umowa z Mercosur to uderzenie w kraje, które produkują żywność i które nie mają rozpoznawalnych marek przemysłowych, które można byłoby eksportować, ale mają żywność. Jednocześnie ci, którzy będą importowali żywność jako ekwiwalent przemysłowy, czyli w większości Niemcy, będą decydowali komu tę żywność odsprzedać. Oznacza to, że dodatkowo Niemcy będą mieć dodatkową wielką władzę, bo kraje, które nie mają żywności, muszą godzić się na warunki narzucane przez tych, którzy tę żywność ewentualnie mogą im sprzedać. To jest dość czytelne i zrozumiałe. Na dodatek UE łamie wszystkie zasady podejmowania decyzji.

Właśnie. Zanim całość zostanie ratyfikowana przez parlamenty wszystkich krajów członkowskich, Komisja Europejska zaproponowała porozumienie tymczasowe, które obejmie część handlową umowy. Jego przyjęcie będzie wymagać zgody Parlamentu Europejskiego oraz krajów członkowskich w Radzie UE. Rada UE podejmie decyzję większością kwalifikowaną, co oznacza, że musi się za nią opowiedzieć 15 państw stanowiących 65 proc. ludności UE.

Inne były ustalenia i zapewnienia ze strony Komisji Europejskiej. Teraz się okazuje, że umowa handlowa ma być głosowana zwykłą większością przez Radę Europejską, czyli szefów państw. Wydaje się, że prawdopodobnie będzie to przegłosowane. Owszem, można było stworzyć mniejszość blokującą, ale polski rząd nie wykonał żadnej pracy. Na potrzeby polityki wewnętrznej mówiono o tym, że Polska się nie godzi, o czym mówił minister rolnictwa i pewnie nawet w to wierzył. Nie wykonano żadnej – podkreślam – żadnej pracy dyplomatycznej. Nie było ani not dyplomatycznych, ani wysłania ambasadorów, ani podróży ministrów i premiera do najważniejszych krajów, które się wahały, co robić z umową z Mercosur. Gdyby Polska się zaangażowała wcześniej jako jeden z liczących się dużych krajów europejskich, to nadzieja na to, że mniejsze kraje by się przyłączyły, była bardzo realna. Ale skoro Polska, zachowując się jak "lisek chytrusek" czekała na to, aż inni załatwią, a my się w razie czego przykleimy do kogoś, natomiast sami nie będziemy żadnych działań podejmować, to sprawiło, że Komisja Europejska miała dużo czasu, żeby na poszczególne kraje starać się wpłynąć poprzez straszenie i szantaż. Takie metody Komisja Europejska od dawna stosowała i większość krajów została w jakiś sposób spacyfikowana. Nie wykonano żadnej pracy i konsekwencje tego w postaci prawdopodobnie przyjęcia tej umowy będą, a dla polskiego rolnictwa jest to absolutne zagrożenie.

O import jakich głównie produktów chodzi w umowie z Mercosur?

Gdyby to był import produktów, których nie ma w Europie, które w naszym klimacie nie rosną, np. cytrusy, oliwki, kawa, kakao, yerba mate, to żyjemy w świecie otwartym i nie ma w tym nic złego, że również smaki z innych kontynentów chcemy poznać. Natomiast import będzie dotyczył tych produktów, które są w Polsce podstawowymi, czyli np. mięso drobiowe, a Polska jest pierwszym w Europie producentem mięsa drobiowego i trzecim na świecie. Nie wygramy konkurencji z mięsem drobiowym z Brazylii. To są jeszcze większe ilości soi, które właściwie zdominowały produkcję pasz w Europie, to cukier z Brazylii, który wykończy produkcję buraków cukrowych w Europie, to są również duże zbiory zbóż w Ameryce Południowej, więc to wszystko będzie wpływało do Europy. Konsekwencje są łatwe do przewidzenia, bo umowa z Mercosur oznacza bankructwo gospodarstw towarowych w Europie, które produkują na samo zaopatrzenie i mają dodatkowe źródła dochodu w postaci pracy poza gospodarstwem – bądź społecznych transferów typu renta czy emerytura. Te gospodarstwa, które się rozwijały, które inwestowały, dokupiły ziemi, maszyny, budynki innowacyjne rozwiązania, są gospodarstwami zadłużonymi. Żyją z tego, co sprzedają na rynku. Jeżeli rynek zostanie zawalony żywnością z zewnątrz, to nie potrzeba mieć żadnej wyobraźni, żeby wiedzieć, że te gospodarstwa nie mając możliwości opłacalnej sprzedaży, po prostu zbankrutują.

Prezydent Karol Nawrocki, który bardzo sprzeciwia się umowie z Mercosur, próbuje zbudować mniejszość blokującą zbudować, czyli tak naprawdę wykonuje pracę rządu. Spotkał się w tej sprawie chociażby z premier Włoch Giorgią Meloni. Czy jednak nie jest za późno?

Moim zdaniem jest za późno. Prezydent natychmiast po swoim powołaniu podjął takie działania. Jestem mu za to wdzięczny. Włochy się wahały przez dłuższy czas, ale nie było żadnej oferty ze strony polskiej. Generalnie kraje w Europie dzielą się na takie, które mają pewne nadwyżki żywnościowe i takie, które mają coraz większe problemy z rolnictwem. Włochy należą do tych drugich. Południe Włoch z powodu suszy u wysokich temperatur, przestaje być obszarem produkcji żywności. Jest tam dużo ludzi i turystów, więc gdybyśmy zaoferowali Włochom, że my będziemy ich potrzeby żywnościowe zaspokajali w dużej mierze, to może i decyzje włoskie byłyby inne. Pytanie, dlaczego od wielu, wielu miesięcy żadnej pracy dyplomatycznej nie wykonał premier, minister spraw zagranicznych, inni ministrowie i ambasadorzy. Nie słyszałem o żadnych działaniach dyplomatycznych, poza bałamutnymi opowieściami na potrzeby prezydenckiej kampanii wyborczej, kiedy zapewniano, że rząd nie zgodzi się na umowę z Mercosur.

Czytaj też:
"Spożywcze Nord Stream 2". Były minister ostrzega ws. umowy z Mercosur
Czytaj też:
"Trzeba zablokować umowę z Mercosur". Bryłka ostrzega: Polska straci najwięcej


Dołącz do akcjonariuszy Do Rzeczy S.A.
Roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Opracowała: Lidia Lemaniak
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także