Niewiele rzeczy złości wrogów „dobrej zmiany” bardziej niż – jak to oni nazywają – „pisanie historii na nowo”. To nie jest zjawisko nowe – od wielu już lat z „pisaniem historii na nowo” dzielnie walczą środowiska postkomunistyczne. Chodziło im o taką „nową” historię, w której, na przykład, początkiem II wojny światowej był rzekomo pakt zawarty przez III Rzeszę z ZSRS, a jako polskich patriotów przedstawiano nie Gomułkę i Gierka, tylko imperialistycznych agentów na żołdzie CIA i niemieckich odwetowców z tzw. Solidarności.
Obecne PiS-owskie „pisanie historii na nowo” idzie jednak dalej. Obejmuje ono na przykład twierdzenia takie jak to, że Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem SB o ps. Bolek, że bieżącą działalnością NSZZ „Solidarność” kierował faktycznie, jako jej wiceprzewodniczący, Lech Kaczyński, a jego brat Jarosław Kaczyński, zatrzymany po stanie wojennym, odmówił podpisania „lojalki”.
Szczególnie spektakularnie w obronie prawdziwej historii wystąpił ostatnio redaktor naczelny „Polityki” Jerzy Baczyński, przypominając rocznicowo swoim czytelnikom, że to oni, obóz polityczny zwalczający PiS, reprezentują dziś dziedzictwo Sierpnia ’80. Strajk bowiem prowadzono przeciwko „kierowniczej roli partii”. A ponieważ partią, która dziś Polską rządzi, jest PiS, wszystko powinno być jasne i oczywiste – kto my, kto oni.
Słusznie oczywiście, ale trochę zbyt zdawkowo. Mógłby się redaktor Baczyński wysilić i dokładniej przypomnieć, jak to było. Strajk wybuchł, bo PZPR wygrała wybory, i to dlatego że – co właśnie rozgniewało masy – rozdawała pieniądze, przez co biedocie przestało się chcieć pracować, a zaczęła jeździć na wakacje i, za przeproszeniem, obsrywać plaże i wydmy. Postulaty strajkowe, żądające kapitalizmu, prywatyzacji i stabilności budżetowej, układał sam Leszek Balcerowicz. A niepoślednią rolę w solidarnościowym ruchu odegrało środowisko „Polityki”, zwłaszcza Mieczysław F. Rakowski i Jerzy Urban.
Wiem, że to oczywistości, ale takie rzeczy trzeba stale przypominać, redaktorze Baczyński, bo inaczej siły PRL-owskie napiszą historię – z której elity III RP są wciąż tak dumne – na nowo i zupełnie na odwrót.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.